Spór o hobbita. Kontratak sceptyków

Kolejna odsłona jednego z najgłośniejszych naukowych sporów ostatniej dekady. Przeciwnicy uznawania za odrębny gatunek odkrytych w 2003 r. na indonezyjskiej wyspie Flores kości zadziwiająco małego człowieka opublikowali w „American Journal of Physical Anthropology” artykuł, w którym przekonują, że tzw. hobbit to Homo sapiens z silnymi wadami rozwojowymi.

homo_floresiensis

Odlew jedynej znalezionej czaszki Homo floresiensis. Zdjęcie na licencji Creative Commons. Autor: Ryan Somma.

Polak Maciej Henneberg z Uniwersytetu w Adelajdzie i Robert Eckhardt z Uniwersytetu Stanu Pensylwania jako swój główny argument wysuwają silną asymetrię jedynej znalezionej czaszki małych mieszkańców Flores. Jak przekonują, każdy człowiek ma trochę asymetryczną czaszkę, ale różnice między lewą a prawą stroną nie przekraczają 1 proc. (większe to już anomalia). Tymczasem w przypadku czaszki z jaskini Liang Bua odchylenia wszystkich pomiarów przekroczyły (i to często bardzo znacznie) 6 proc.

W ocenie obu naukowców jest to jasny dowód, że mamy do czynienia z istotą naszego gatunku, która cierpiała na poważny niedorozwój.

Tymczasem zdaniem odkrywców szkieletu, Petera Browna i Michaela Morwooda, mający 18 tysięcy lat szkielet należy do przedstawiciela odrębnego gatunku, który pochodzi od jakichś wczesnych afrykańskich homininów i przez setki tysięcy lat żył w izolacji na Flores. Odkrywcy nadali szczątkom nazwę gatunkową Homo floresiensis. Odkrycie było wielką sensacją, gdyż nikt nie spodziewał się, że w tak niedawnych czasach, gdzieś na świecie żyli jeszcze ludzie innego gatunku niż Homo sapiens.

Z hipotezą odkrywców zgodziła się w kolejnych latach duża grupa badaczy z całego świata. Kwestia asymetrii czaszki była ignorowana albo tłumaczona zmianami pośmiertnymi. W ubiegłym roku grupa badaczy pod wodzą Japończyka Yousuke Kaifu opublikowała artykuł potwierdzający istnienie asymetrii, ale przypisała ją schorzeniu zwanemu plagiocefalia (skośnogłowie), które jest efektem nieprawidłowego zrośnięcia się szwów czaszkowych w okresie niemowlęcym i nie świadczy o niedorozwoju. Henneberg i Eckhardt odrzucają tę diagnozę, gdyż plagiocefalia pojawiła się dopiero stosunkowo niedawno. Asymetria jest więc ich zdaniem dowodem poważnego niedorozwoju, który może odpowiadać za małe rozmiary mózgu i całego człowieka z Flores.

– Mamy sytuację, w której większość paleoantropologów popiera hipotezę, że jedna asymetryczna czaszka jest świadectwem istnienia nowego gatunku, a nie anormalnego osobnika – opisuje spór wokół hobbitów z Flores Eckhardt. Jego zdaniem czaszkę z Liang Bua od żyjących na Flores zwykłych ludzi różni tylko asymetria i zaskakująco mały mózg (417 cm sześć.). Reszta jest identyczna. A to oznacza, że mamy do czynienia z osobnikiem anormalnym, a nie innym gatunkiem.

Warto jednak zauważyć, że oprócz szkieletu, do którego należy jedyna czaszka, znaleziono też w jaskini Liang Bua kości kilku innych małych osób. Poza tym zwolennicy odrębności gatunkowej hobbita wskazywali również na mocno odmienną budowę m.in. stóp i dłoni. Czaszka z niezwykle małą puszką mózgową nie jest więc jedynym argumentem za istnieniem gatunku ludzi z Flores.

W tym samym numerze „American Journal of Physical Anthropology” zespół Kaifu odrzucił argumenty Henneberga i Eckhardta i potwierdził swoją ocenę powodów asymetrii.

Eckhardt, R., & Henneberg, M. (2010). LB1 from Liang Bua, Flores: Craniofacial asymmetry confirmed, plagiocephaly diagnosis dubious American Journal of Physical Anthropology DOI: 10.1002/ajpa.21369

Kaifu, Y., Baba, H., Kurniawan, I., Sutikna, T., Saptomo, E., Jatmiko, ., Awe, R., Kaneko, T., Aziz, F., & Djubiantono, T. (2009). Brief communication: “Pathological” deformation in the skull of LB1, the type specimen of of Homo floresiensis. American Journal of Physical Anthropology, 140 (1), 177-185 DOI: 10.1002/ajpa.21066

Kaifu, Y., Kaneko, T., Kurniawan, I., Sutikna, T., Saptomo, E., Jatmiko, ., Awe, R., Aziz, F., Baba, H., & Djubiantono, T. (2010). Posterior deformational plagiocephaly properly explains the cranial asymmetries in LB1: A reply to Eckhardt and Henneberg American Journal of Physical Anthropology DOI: 10.1002/ajpa.21387

Korzystałem też z komunikatu prasowego Uniwersytetu Stanu Pensylwania.

~ - autor: Wojciech Pastuszka w dniu 8.09.2010.

Komentarzy 14 to “Spór o hobbita. Kontratak sceptyków”

  1. Jak znajdą przy szkielecie fajkę to dla mnie będzie wystarczający dowód :)

  2. Przecież „hobbici” też mogli cierpieć na wady rozwojowe. Jeśli żyli na ograniczonym obszarze i (zapewne) często krzyżowali się w ograniczonym gronie, to takie wady mogły być dużo częstsze niż u Homo Sapiens. Nawet w teorii dominujące, zanim gatunek wymarł (być może z tego właśnie powodu).

  3. Czaszka jest tylko jedna, skąd więc można wiedzieć, co było normą, a co anomalia dla hobbita?

  4. Najwyraźniej panowie Maciej Henneberg z Uniwersytetu w Adelajdzie i Robert Eckhardt z Uniwersytetu Stanu Pensylwania nie biorą pod uwagę szerszego kontekstu. Przecież na wyspie doszło do skarlenia wielkich gatunków kontynentalnych i powiększenia małych. Ten proces nie mógł ominąć i człowieka- jakiegokolwiek był on gatunku.

    Chociaż w sumie, to może to świadczyć za jedną koncepcją, jak i drugą.

    • Jesli skarlale mamuty dotrwaly prawie do czasow historycznych na jednej z wysp, nie widze teoretycznych przeciwskazan do mozliwosci istnienia podobnej enklawy czy enklaw dla krewniakow czlowieka.
      Sadze rowniez, ze w przypadku wymarcia Pigmejow w prehistorii, ich odnalezione pojedyncze szkielety rowniez bylyby interpretowane i jako rasa i jako efekt choroby badz innych czynnikow, dzielac badaczy.

  5. Wydaje mi się, że opisywany spór ma przede wszystkim medialny charakter. Gatunek określa się zwykle jako zbiór osobników zdolnych do krzyżowania się i wydawania płodnego potomstwa. Oczywiście nie jest to definicja wystarczająco szerokozakresowa, nie jest też być może wystarczająco ekskluzywna. Wszak jeśli dojdzie do spłodzenia w dowolnym gatunku osobnika, który z racji np. wad rozwojowych nie będzie płodnym, a więc będzie niezdolnym do krzyżowania się, to nie stanie się on przez to osobnikiem nie należącym do gatunku, do którego należeli jego rodzice, zdroworozsądkowo rzecz biorąc. Z resztą także traktując definicję gatunku instrumentalnie i literalnie trudno byłoby nam wykluczyć takiego osobnika jako przedstawiciela rzeczonego gatunku – raczej skłonni bylibyśmy chyba twierdzić, że nasza instrumentalnie traktowana definicja nie jest narzędziem wystarczająco adekwatnym do rozpatrywanego przedmiotu.
    No, chyba, że w paleoantropologii obowiązują jakieś inne definicje gatunku? Wyobrażam sobie, że w takim razie muszą opierać się na tym czym paleoantropologia może dysponować – a więc muszą nawiązywać do cech morfologicznych odnajdywanych szczątków, ewentualnie do cech wynikających z rekonstrukcji (modeli) określonych osobników.
    Tak czy inaczej, spór ma charakter medialny, bo nie sposób w trybie nieinstrumentalnym stwierdzić gatunkowej odrębności osobnika (osobników), których szczątkami dysponujemy w przypadku „hobbitów”. Tryb instrumentalny takich stwierdzeń jest zaś instrumentalny, a więc zrelatywizowany na przyjmowane kryteria przynależności gatunkowej. Jednak nawet w tej sytuacji i w tym trybie orzecznictwo wydaje się mocno utrudnione. Nie wiemy na ile morfologia czaszki świadczy o anomalii – choćby z tego powodu, że nie dysponujemy wieloma różnymi egzemplarzami. Nie znamy też zwyczajów i możliwości przedstawicieli populacji, która wydala „hobbitów”.
    rozumiem jednak, że ogłoszenie „hobbitów” przedstawicielami odrębnego gatunku do niemały temat – wydajne źródło finansowania dalszych badan. Zgadzam się więc z krzysztosf – zawsze znajda się polemiści zdolni wiele pracy poświęcić sporom. Może jednak zaoszczędziłoby to nieco wysiłku i zbędnej medialności, gdyby spierający się zechcieli wyraźnie odróżnić instrumentalne ujęcie gatunku od bardziej rzeczowego. Choć oczywiście to drugie przysparza trudności ze względów zasadniczych, to jednak pokazuje jak bardzo relatywnym jest ujęcie pierwsze.
    Czy nie byłoby wreszcie prościej przyjąć, że to, co udaje nam się odnaleźć ze szczątków naszych bliższych lub dalszych krewniaków, a zarazem to, co udaje się na ich podstawie zrekonstruować, to z pewnością odrębne formy (brzmienie terminu to kwestia w dużej mierze umowna), co do których w wielu przepadkach nie jesteśmy w stanie orzec ich gatunkowej tożsamości lub tez odrębności względem Homo sapiens lub innych gatunków? Nie musimy wiedzieć wszystkiego, co, moim zdaniem, dobrze się składa, bo zakres naszej niewiedzy zawsze będzie nieograniczony, w odmienności od zakresu wiedzy – zawsze skończonej.

    • definicja gatunku o której mówisz, to tak zwana Biologiczna Koncepcja Gatunku, gatunek biologiczny. Jest jedną z wielu i nie ma zastosowania np. do organizmów nie rozmnażających się płciowo. Oczywiście wszystkie ssaki rozmnażają się płciowo i mogą być klasyfikowane do gatunków biologicznych, ale i tak coraz większą popularność zyskuje sobie filogenetyczna koncepcja gatunku. O całym zamieszaniu tutaj:

      Kliknij, aby uzyskać dostęp isaac04.pdf

      oczywiście w paleontologii (w tym w paleoantropologii) NIE DA SIĘ w praktyce testować hipotez o przynależności do danych gatunków biologicznych, bo to, czy ktoś się z kimś krzyżował, czy nie, jest niemożliwe do ustalenia po czyiśch kościach i zębach, chyba, że zachowało się DNA. Trzeba więc w praktyce stosować typologiczną koncepcję gatunku – w oparciu o różnice morfologiczne. Nie ma to nic wspólnego z medialnością ani z instrumentalnością. Po prostu klasyfikuje się szczątki, a jedynie domyślnie zakłada, że te „morfotypy” są gatunkami – biologicznymi lub filogenetycznymi

      a że jedna czaszka? No cóż – postkranialne szczątki, równie kurduplowate, należą do większej liczby osobników

      • Zdaję sobie sprawę z ograniczeń rozumienia gatunku podług definicji, o której piszę. Dzięki za linka do artykułu na temat filogenetycznej koncepcji gatunku. Skoro, jak piszesz „w paleontologii (w tym w paleoantropologii) NIE DA SIĘ w praktyce testować hipotez o przynależności do danych gatunków biologicznych”, to należy „stosować typologiczną koncepcję gatunku – w oparciu o różnice morfologiczne”. Mniej więcej o tym właśnie piszę powyżej. Zauważasz też „klasyfikuje się szczątki, a jedynie domyślnie zakłada, że te „morfotypy” są gatunkami”. No właśnie – opisuje się pewne typy, zakłada się, że to, co się opisuje, to pozostałości określonych gatunków. Na podstawie czego tak się zakłada? No, zdaje się, że na podstawie swego rodzaju konwencji, której celem jest umożliwienie klasyfikacji z pominięciem zbędnych sporów. Konwencja ta zakłada, w odniesieniu do „morfotypów”, że jeśli istnieje określona różnica np. rozmiarów czy kształtów porównywanych szczątków, to przynależą one do różnych takich typów (gatunków) lub nie. I bardzo dobrze! Jednak 1) skoro procedura klasyfikacji szczątków opiera się na umownie przyjętych kryteriach, to ma charakter instrumentalny; 2) skoro tak naprawdę, jak sam piszesz, nie da się stwierdzić przynależności gatunkowej osobników, których szczątki bada paleoantropologia, to w takim razie spory wokół tego czy „hobbici” byli osobnikami odrębnego gatunku, czy też nie, mają chyba jednak w pewnej mierze charakter medialny. Oczywiście nie oznacza to, że niczego do tzw. postępu nauki nie wnoszą, ponieważ jako efekt uboczny tego rodzaju dyskusji wykonuje się jednak sporo pracy badawczej, rodzą się nowe interpretacje jej wyników itd. itp.
        Ograniczona liczba szczątków, którymi dysponują paleoantropolodzy to rzecz zwykła. Wskazanie na to, że dysponuje się w przypadku „hobbitów” tylko jedną czaszką ma charakter całkowicie drugorzędny wobec ograniczeń o znacznie bardziej zasadniczym charakterze, na które wskazują nasze posty.

  6. kontrowerje NIE dotycza definicji gatunku – chodzi o to czy Homo floresiensis to mniej lub lepiej wyodrebniona populacja H.sapiens ze zmianami patologicznymi (uwarunkowanymi genetycznie) w tym tez znacznie mniejsze rozmiary ciala etc. (= „istota naszego gatunku, która cierpiała na poważny niedorozwój.”), czy tez H.floresiensis to „przedstawiciel odrębnego gatunku, który pochodzi od jakichś wczesnych afrykańskich homininów i przez setki tysięcy lat żył w izolacji na Flores”. Te dwie opcje sa reprezentowane przez dwa calkiem rozne drzewa filogenetyczne.
    Oczywiscie jest jeszcze inna – trzecia – mozliwosc – ze H.floresiensis pochodzi od H.sapiens ale tak rozni sie od niego ze jest odmiennym gatunkeim , gdzie znow wkracza sie na teren dyskuji defincji gatunku – warto zauwazyc ze nawet jesli zmiany oddzielajace dana populacje to zmiany patologiczne = sa rozpoznane jako aberacje rozwojowe w „gatunku wyjsciowym”, to – jesli ich nagromadzenie sie w „populacji odgaleziajacej sie”, utrwalenie i idace za tym oddzielnie „populacji odgaleziajacej sie” od „gatunku wyjsciowego” – jest skuteczne – to daje w efekcie „pelnoprawany gatunek”. Oddzielenie „populacji odgaleziajacej sie” = specjacja moze miec podstawy nie tylko fizjologiczne czy anatomiczne , ale i wynikajace z odmiennych zachowan (etologii) – np.odmienej pory rozrodu), mozliwe sa gatunki o osobnikach identycznych co wygladu (morfologii) ale niekrzyzujace sie – gatunki siostrzane, innym przykladem jest „krag ras” gdzie sasiadujace ze soba poplacje roznia sie niznacznie i krzyzuja ze soba ale populacje odlegle (geograficznie) nie moga sie krzyzowac. Znaczna czesc „trudnosci” z definicja gatunku to efekt isntnienia w naturzez nie tylko dobrze wyodrebnionych gatunkow („normalnych gatunkw”) ale i „gatunkow w trakcie powstawania” .

    Status Homo floresiensis dalo by sie wyjasnic gdyby udalo sie pozyskac chocby troche DNA do sekwencjonowania – ale w tamtejszym klimacie DNa jest dosc skutecznie degradowany. Warto zuwazyc ze hipoteza >> H.floresiensis – „przedstawicielem odrębnego gatunku, który pochodzi od jakichś wczesnych afrykańskich homininów i przez setki tysięcy lat żył w izolacji na Flores” << – zaklada ze jakies slady po H.floresiensis beda tez poza wyspa Flores moze az w Afryce, lub tez – ze szczatki "wczesnych afrykańskich homininów" da sie znalezc na Flores czy tez na szlaku laczacym Flores z Afryka.

    • Jasne, że spór nie idzie o definicję gatunku. Ta, jak sądzę, przyjmowana jest domyślnie przez spierających się o „hobbitów”. Wobec braku możliwości przeprowadzenia odpowiednika experimentum crucis spór daje się streścić w pytaniu: przyjęcie którego z drzew filogenetycznych rekonstruujących pochodzenie „hobbitów” jest lepiej uzasadnione? Pytanie tak sformułowane nie sprowadza się w warunkach niepełnego stanu wiedzy (co jest stanem permanentnym) do pytania „które ze zrekonstruowanych drzew lepiej odzwierciedla rzeczywisty przebieg filogenezy ‚hobbitów'”. Wydaje mi się, mimo tak obszernych wyjaśnień, za które dziękuję, że uczestnicy sporu być może nie zdają sobie zbyt dokładnie sprawy z takiego stanu rzeczy oraz, że jest to źródło dodatkowych trudności. Nie powodują one całkowitej jałowości sporu. Ograniczają jednak jego konstruktywność.

      • Proponuję Ci napisać polemikę do AJPA?

        Jeśli uważasz, że Twoje wywody są tak OK! Jeśli nie, to ogranicz swoje co Ci się wydaje i co można by… i co może było?

        Autorzy pracy coś widzieli, coś przedyskutowali i coś wiedzą nie od dzisiaj? Chyba, że wiesz, że nie?
        Nie brałeś tego pod uwagę, że coś przemyśleli i wiedzą?

        • Twój wpis ma postać częściowo argumentu ad personam, częściowo argumentu z autorytetu. Trochę jestem zaskoczony emocjonalnym zabarwieniem Twojej wypowiedzi. Mogę oczywiście nie mieszać się do dyskusji. Szczególnie, że dyskusja ma sens tylko wtedy, kiedy można mieć do czynienia z argumentami rzeczowymi. Tych jednak w Twojej wypowiedzi brak. Jeśli jest więcej osób, które uważają mój głos w dyskusji za niepożądany i mają ochotę poświęcić temu minutkę, proszę o odpowiednie oceny wpisu.

  7. Właściciel zdeformowanej czaszki z Flores zmarł już jako osobnik dorosły.
    Czy sceptycy zadali sobie pytanie, jak to się stało, że przedstawiciel naszego gatunku z mózgiem zredukowanym do wielkości mózgu szympansa mógł przeżyć tak długi okres czasu bez pomocy pełnosprawnych krewnych, których kości ,zdrowych i niezdeformowanych, a więc z pewnością trwalszych, jak dotąd, na tym stanowisku nie znaleziono?
    Współcześnie również rodzą się mutanty (potworki), ale bez pomocy krewnych i społeczeństwa nie są w stanie samodzielnie egzystować, mimo że w większości przypadków ich mózgi mają normalne wymiary i masę.

  8. […] pełen złota 22. Najstarszy dowód używania łuków. Jaskinia Sibudu znów zaskakuje 23. Spór o hobbita. Kontratak sceptyków 24. Mamy w Polsce wieczną zmarzlinę 25. Mamuty unicestwił […]

Dodaj komentarz