Szubienice – zapomniane pamiątki feudalnej sprawiedliwości

Około dwieście lat temu przez Europę przeszła wielka fala burzenia. Mieszkańcy setek miast i miasteczek uroczyście rozbierali murowane szubienice, które przez kilka stuleci stanowiły przestrogę, by nie naruszać prawa. Ta wielka fala związana była ze zmianami w prawie karnym, które zaczęły się w końcu XVIII w. Pod wpływem poglądów Monteskiusza, Woltera i innych humanitarystów kolejne państwa odchodziły od brutalnych publicznych egzekucji powiązanych z torturami. Szubienice stały się niemodne.

Murowana szubienica w Amsterdamie. Gerrit Lamberts ok. 1795

W efekcie do naszych czasów przetrwało bardzo mało takich kamiennych symboli feudalnej sprawiedliwości. W dodatku są one zazwyczaj całkowicie zaniedbane i zapomniane. We wrześniu 2007 r. powstało na Dolnym Śląsku Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa. W zakresie zainteresowań stowarzyszenia znalazły się m.in dawne szubienice. Jego członkowie nie tylko gromadzą informacje o tych budowlach, ale prowadzą także badania wykopaliskowe.

Dotychczas najciekawsze wyniki przyniosły badania w Miłkowie koło Jeleniej Góry oraz w Lubomierzu. W tym pierwszym miejscu członkowie stowarzyszenia prowadzili wykopaliska w latach 2007-2009. Najbardziej spektakularnym odkryciem były szczątki rodziny Exnerów (rodzice, syn i córka) skazanej na śmierć w 1701 r. Nazwisko i los odkrytej rodziny badacze poznali dzięki poszukiwaniom w dawnych archiwach. Dowiedzieli się z nich, że za morderstwo dziecka i kazirodztwo córka Rosina wraz z utrzymującym z nią stosunki cielesne bratem Georgiem zostali ścięci mieczem. Na śmierć skazano również rodziców (Georg i Maria), których dodatkowo przebito kołkami.

Szczątki małżeństwa Exnerów. Fot. Daniel Wojtucki, Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Takie dokładne informacje o ofiarach to efekt interdyscyplinarnego podejścia do badań, które członkowie stowarzyszenia prowadzą na własny koszt. – Mamy w naszym zespole historyka Daniela Wojtuckiego, który bardzo dobrze orientuje się w archiwach, a także antropolog dr Honoratę Rutka, która bada na bieżąco odnajdywane kości – mówi archeolog Paweł Duma ze Stowarzyszenia Ochrony i Badań Zabytków Prawa.

Bezgłowe szkielety z lewej to Rosina i Georg Exner. Fot. Daniel Wojtucki, Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Znalezienie szczątków rodziny Exnerów nie było przypadkiem. Skazańców zwyczajowo chowano w pobliżu szubienic. W Lubaniu członkowie stowarzyszenia znaleźli m.in. „jamę zmarłych” pełną kości skazańców. Także podczas wykopalisk w Lubomierzu w 2010 r. badacze natknęli się we wnętrzu szubienicy na szczątki dwóch mężczyzn. Po egzekucji wrzucono ich do jednego grobu twarzami do ziemi. Obaj mają wykręcone do tyłu i skrępowane ręce. Nie ma też wątpliwości, że wokół szubienicy w Lubomierzu pochowano więcej osób. Dzięki skrupulatnej analizie dawnych archiwów (m.in. w Pradze) członkowie stowarzyszenia ustalili, że od 1607 r., kiedy to zbudowano kamienną szubienicę na miejscu drewnianej, do XVIII w. wykonano w tym miejscu ponad 40 wyroków śmierci. Zaraz po zbudowaniu szubienicy, w lutym 1609 r., powieszono pięciu członków działającej w okolicy bandy, a dwójkę łamano kołem. Czasami egzekucje miały wyjątkowo okrutny przebieg. W październiku 1614 r. na lubomierskim miejscu kaźni zgładzono Catharinę Höpner, oskarżoną o współudział w morderstwach, rabunkach kościołów, zabójstwo dwójki dzieci i prostytucję. Skazaną kat rwał rozżarzonymi cęgami, następnie odrąbał jej dłoń i pogrzebał jeszcze żyjącą koło szubienicy. Była to jedna z tzw. kwalifikowanych kar śmierci, które swoją bezwzględnością miały odstraszać innych od popełniania przestępstw. To właśnie m.in. takim brutalnym karom, które stanowiły podstawę feudalnego systemu karnego, sprzeciwiali się XVIII-wieczni humanitaryści.

Fundamenty szubienicy w Lubomierzu z grobem dwóch skazańców i pniem lipy, którą posadzono na pamiątkę zaraz po zburzeniu budowli. Fot. Daniel Wojtucki, Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Kamienne szubienice były niegdyś powszechnym widokiem w wielu krajach Europy. Pierwsze takie budowle pojawiły się jeszcze w późnym średniowieczu, ale prawdziwa moda na murowane miejsca kaźni zaczęła się w XVI w., kiedy miasta i miasteczka prześcigały się w ich budowie. Były one oznaką prestiżu i czasami na ich budowę decydowały się nawet bardzo małe ośrodki. Przykładem tego jest choćby niewielki Wojcieszów w powiecie złotoryjskim, który zafundował sobie sporą szubienicę. Zdarzało się także, że takie miejsca straceń budowali właściciele dużych majątków ziemskich. Do tego trzeba jeszcze dodać drewniane szubienice, które znajdowały się często w mniejszych miejscowościach. Na samym Dolnym Śląsku, wedle zgromadzonych przez stowarzyszenie danych, jest co najmniej 300-400 dawnych miejsc straceń.

Szubienice stawiano zazwyczaj pod miastami w dobrze widocznym miejscu przy najważniejszym trakcie, tak by podróżni widzieli, że miejscowi poważnie podchodzą do pilnowania prawa. Często na takich szubienicach wisiały szczątki ostatnich skazańców.

Na zdjęciu: Świetnie zachowana szubienica w Wojcieszowie. Fot. Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Do dziś na Dolnym Śląsku zachowało się aż sześć kamiennych szubienic (Kąty Wrocławskie, Lipa, Mościsko, Miłków, Wojcieszów, Złotniki Lubańskie). Jest to ewenement w skali całego kraju, ponieważ tylko jeszcze jeden obiekt tego typu znajduje się w Trzebielu (województwo lubuskie). W przypadku Kątów Wrocławskich i Mościska po szubienicach pozostały tylko same fundamenty. Dzięki badaniom stowarzyszenia do tej listy można dodać jeszcze Lubomierz i Lubań, gdyż podczas wykopalisk odsłonięto fundamenty tamtejszych szubienic. Członkowie stowarzyszenia odtworzyli także historię tych budowli. Okazało się, że kamienna szubienica w Lubaniu miała wyjątkowo bogate dzieje. Władze miasta zdecydowały się na jej budowę już w 1492 r. Wielokrotnie remontowana dotrwała do 1824 r., kiedy to uroczyście ją rozebrano. Szubienica w Lubomierzu podzieliła jej los 13 lat później.

Archiwalne zdjęcie szubienicy w Złotnikach Lubańskich. Fot. Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Najlepiej zachowane miejsce straceń znajduje się w Wojcieszowie. W bardzo dobrym stanie była też szubienica w Złotnikach Lubańskich. Niestety, w latach 70. przerobiono ją na „średniowieczny zameczek”, w którym ulokowano restaurację z dyskoteką.

Wszystkie dolnośląskie szubienice budowano na planie koła. Jednak w Czechach, Niemczech i innych krajach stawiano również szubienice na planie trójkąta albo kwadratu.

Na ilustracji: Trójkątna szubienica w Lucernie (około 1495 r.). Na pierwszym planie widać wykonywanie kwalifikowanych kar śmierci, w tym przypadku łamania kołem i spalenia na stosie.

– Na Zachodzie coraz więcej naukowców zajmuje się badaniem miejsc straceń. Chcemy promować ten kierunek archeologii, bo są to bardzo ciekawe stanowiska. W Polsce niestety nie jest to popularny przedmiot badań. A przecież każde miasto miało przywilej budowy szubienicy i ferowało wyroki – mówi Paweł Duma, który jest też autorem wydanej niedawno książki „Grób Alienata„. Zajmuje się w niej pochówkami skazańców (m.in. rodziny Exnerów), samobójców i dzieci nieochrzczonych.

Więcej o zabytkach jurysdykcji karnej na Śląsku dowiecie się ze strony prowadzonej przez członków stowarzyszenia.

~ - autor: Wojciech Pastuszka w dniu 4.08.2010.

Komentarzy 8 to “Szubienice – zapomniane pamiątki feudalnej sprawiedliwości”

  1. Świetny wpis, bardzo dobrze się czytało. Temat jest jak dla mnie niezwykle interesującą niszą w archeologii, którą ktoś kto ma na to środki powinien się zajmować. Brawa dla członków stowarzyszenia!

  2. Przyklad jak cos, co jest czestym, pospolitym elementem otoczenia zanika, stajac sie niepostrzezenie rzadkoscia lub wspomnieniem znanym tylko z opisow.

    Sadze, ze powinnismy bacznie rozgladac sie wokol siebie, zeby ustrzec od zniszczenia i bezmyslnej rozbiorki, zwlaszcza po wsiach, malych miasteczkach czy na peryferiach wiekszych gdzie tkwia rozne pozostalosci po wchlonietych wioskach, rzeczy niezaklasyfikowane z roznej przyczyny jako zabytki.

  3. Dobrze zachowany budynek szubienicy, o którym tu nie ma ani słowa, znajduje się także w Lublinie, przy ul. Długosza, nieopodal dawnych granic miasta. Zbudowano tę szubienicę na planie ośmioboku w 1595 roku, na miejscu starszej, wzmiankowanej po raz pierwszy w 1408 roku.
    Budynek jest zachowany do dziś, choć po przebudowie na prochownię w I poł. XIX wieku. Znany jest też przekaz ikonograficzny z początków jego istnienia – widać tę szubienicę na widoku Lublina z dzieła Brauna i Hogenberga Civitates Orbis Terrarum z 1618 roku.

  4. W dobie powszechnego zaniku, pośród polskiej populacji XXI w., ludzi posiadających zdolność do czynności honorowych należałoby pomyśleć o odbudowie pręgierzy. Tylko publiczna chłosta mogłaby powstrzymać grubiańskie zachowania prostaków z ław sejmowych, „elyty” i spośród gminu. „Elyty” prezentują swoje chamstwo w mediach, a prostaczkowie na forach dyskusyjnych.

    • Chcesz karać chłostą parlamentarzystów? Za pyskówy sejmowe? Nie dostrzegasz że właśnie wtedy obniżyłbyś ich autorytet do absurdu? Nie chcesz mieć polityków z krwi i kości, za mało Twoim zdaniem grzeczniutkich konformistów? No i Twoim zdaniem w dawnych czasach elyty prezentowały nienaganną kulturę, to samo prostaczkowie na ówczesnych forach, że o masowej zdolności do czynności honorowych nie wspomnę…

  5. […] z Etiopii 11. Dlaczego wymarła amerykańska megafauna 12. Jak to było z tym Grunwaldem 13. Szubienice – zapomniane pamiątki feudalnej sprawiedliwości 14. Odkrycia z samolotu – wyniki akcji Małopolska 2010 15. Most Jagiełły 16. O zamku w […]

  6. […] To już kolejna kamienna szubienica odkryta na Dolnym Śląsku przez członków Stowarzyszenia Ochrony i Badań Zabytków Prawa. Więcej o tych dawnych miejscach kaźni w tekście Szubienice – zapomniane pamiątki feudalnej sprawiedliwości. […]

  7. […] https://archeowiesci.wordpress.com/2010/08/04/szubienice-zapomniane-pamiatki-feudalnej-sprawiedliwos… […]

Dodaj komentarz