Prawdziwa historia kryształowych czaszek

Indiana Jones szukał już Arki Przymierza i świętego Graala. Teraz przyszło mu się zmierzyć z kolejnym legendarnym zabytkiem: kryształową czaszką.

Dla jednych kryształowe czaszki są przykładem wysokich umiejętności Azteków, Misteków bądź Majów. Inni uważają je za dzieło mieszkańców mitycznej Atlantydy, a nawet kosmitów. O jednej z czaszek krążą opowieści, że emituje błękitne światło oraz dziwne dźwięki, a położona na komputerze niszczy twardy dysk. Można też spotkać się z legendą, że Majowie mieli 13 takich czaszek, które po ustawieniu w jedną linię pozwalały wyzwolić nadzwyczajne moce. A jaka jest prawda?

Historia kryształowych czaszek zaczyna się podejrzanie późno, bo dopiero w połowie XIX wieku. To wtedy w Meksyku pojawiły się na straganach z zabytkami małe czaszki o wysokości około 3 cm wyrzeźbione z górskiego kryształu. Zdaniem sprzedawców były dziełem Azteków. Jednak to nie one stały się źródłem legend, ale duże większe czaszki, które pokazały się jakiś czas później w Europie.

W latach 70. XIX w. Eugéne Boban otworzył w Paryżu sklep z antykami, które przywiózł z Meksyku. W jego kolekcji znalazły się m.in. dwie małe kryształowe czaszki, a także jedna ponad trzy razy wyższa, która jest teraz w paryskim muzeum Quai Branly. W 1881 r. pojawiła się w sklepie Bobana kolejna czaszka, która wielkością dorównywała już ludzkiej. Według antykwariusza była dziełem Azteków. Nie znalazł jednak nabywcy i wraz z czaszką wyjechał do Meksyku, a później do USA. Tam kupiła ją znana firma jubilerska Tiffany, a w 1897 roku sprzedała ją British Museum.

Prawdziwą sławę kryształowe czaszki zyskały jednak dopiero w drugiej połowie XX wieku. W 1954 roku zamożny rybak i podróżnik Frederick A. Mitchell-Hedges opublikował autobiografię, w której napisał, że w 1924 roku odkrył w Lubaantun w Belize kryształową czaszkę naturalnej wielkości. Nazwał ją „Czaszką przeznaczenia”. Kilka lat później zmarł, a rzeźba stała się własnością jego adoptowanej córki Anny, która opowiadała, m.in. że zrobili ją kosmici, a kapłani Majów sprowadzali za jej pomocą śmierć na wybrane osoby. Historię podchwycili autorzy pseudonaukowych książek i opowieści o niesamowitych właściwościach czaszki zaczęły się szybko mnożyć.

Przez ostatnie 16 lat Jane MacLaren Walsh, antropolog ze Smithsonian’s National Museum of Natural History w Waszyngtonie, badała dzieje kryształowych czaszek. Zachęciła ją do tego duża czaszka, którą anonimowa osoba przysłała do waszyngtońskiego muzeum w 1992 r. z informacją, że jest to kupione w Meksyku dzieło Azteków. Wyniki swojej pracy antropolog opisała w najnowszym numerze magazynu „Archaeology”.

Okazało się, że żadna z wielu kryształowych czaszek przechowywanych w muzeach i prywatnych kolekcjach nie pochodzi z udokumentowanych wykopalisk archeologicznych. Ta, którą miał znaleźć w Lubaantun Mitchell-Hedges, w rzeczywistości została przez niego kupiona w Londynie w 1943 r. Zdaniem specjalistów jest falsyfikatem wykonanym w oparciu o czaszkę z British Museum. Historia jej odnalezienia nie jest zresztą jedynym zmyślonym zdarzeniem w autobiografii podróżnika, który przypisał sobie odkrycie wielu zaginionych miast i walkę z nieistniejącymi potworami morskimi. (czytaj o opublikowanych w 2010 r. wynikach badań czaszki Mitchella-Hedgesa)

Nie ma żadnych dowodów na to, by duże czaszki, które pojawiły się w paryskim sklepie Bobana, pochodziły z Meksyku. Badania wykazały, że nie wykonano ich technikami kamieniarskimi stosowanymi przez Azteków czy Majów, ale nieznanymi im nowoczesnymi narzędziami. Miesiąc temu muzeum Quai Branly po dokładnych analizach swojej czaszki ogłosiło, że nie zrobiono jej w Meksyku, ale najpewniej w południowych Niemczech, a użyto do tego kryształu górskiego pochodzącego z Alp. Naukowcy ustalili też, że zrobiono ją w XIX w. Także British Museum uznaje obecnie swoją czaszkę za wyrób europejski z końca XIX w. Ślady nowoczesnych narzędzi są też na czaszce przysłanej do waszyngtońskiego muzeum.

Nie ma natomiast wątpliwości, że z Meksyku pochodzą małe czaszki. Jednak i one zdaniem MacLaren Walsh są podróbkami, o czym świadczą ślady nowoczesnych narzędzi kamieniarskich. Antropolog tłumaczy, że w połowie XIX w. fałszowanie zabytków stało się w Meksyku bardzo popularne. Miejscowi rzemieślnicy wyczuli koniunkturę, gdy w kraju zaczęło pojawiać się coraz więcej Europejczyków i Amerykanów szukających azteckich zabytków. Mimo że nie prowadzono jeszcze w Meksyku żadnych badań archeologicznych, kraj zapełnił się sklepikami z naczyniami, figurkami i innymi „zabytkami”. Interes kwitł, bo sztukę Azteków i Majów znano wówczas jeszcze bardzo słabo, więc rozpoznanie fałszerstwa było mało prawdopodobne. Sprawa stała się na tyle poważna, że w 1886 r. magazyn „Science” ostrzegał przed rosnącą liczbą meksykańskich podróbek w muzealnych kolekcjach.

Falsyfikatami okazało się m.in. wiele przedmiotów, które Eugéne Boban przywiózł do Francji pod koniec lat 60. XIX w. Nie wiadomo jednak czy był tego świadom. Możliwe, że wzorując się na małych czaszkach z Meksyku zamówił wykonanie na ich podobieństwo większych. Nie można jednak wykluczyć, że ktoś sprzedał mu te czaszki już w Europie. Jak było naprawdę chyba już nigdy się nie dowiemy.

Zapoczątkowana w Meksyku tradycja wyrobu fałszywych czaszek ma się dobrze i cały czas w różnych krajach pojawiają się nowe. Niektóre nie są nawet wykonane z górskiego kryształu, ale ze szkła bądź syntetycznych żywic. Mimo to wciąż nie brak ludzi przekonanych, że nabyli tajemnicze arcydzieło Azteków bądź Majów.

Więcej o filmie dowiecie się na Indiana Jones Site.

~ - autor: Wojciech Pastuszka w dniu 21.05.2008.

Komentarzy 40 to “Prawdziwa historia kryształowych czaszek”

  1. Na National Geografic całkiem niedawno miałem przyjemność obejrzeć program dotyczący owych czaszek i jak wykazywali przeróżni eksperci, były one nie tylko autentyczne, ale i wykonane z taką dokładnością, że nawet dzisiejsze komputery i precyzyjne maszyny nie były by w stanie ich skopiować.

    Pzdr.

  2. No cóż, R-Chee, publikacja w recenzowanym (i to renomowanym!) czasopiśmie naukowym („Archaeology”) jest chyba bardziej przekonująca i wiarygodna (chociażby ze względu na sito jakiemu podlegają składane tam do druku materiały), niż popularny program na komercyjnym kanale telewizyjnym, którego celem jest sprzedaż sensacji milionom ludzi (przy całym szacunku dla NG)

  3. ok Pamiętacie może taki program „Kino oko” prowadzony przez Jerzego Trunkwaltera bodajże i emitowany pod koniec lat 80-tych? Tam chyba pierwszy raz usłyszałem o czaszce. Artefakt wykonany był z kryształu górskiego i co pamiętam doskonale miał ruchomą żuchwę i pryzmat „wbudowany” w podstawę Czaszka wykonana była z niesamowitą wręcz dokładnością Odtworzono nawet otwory w kości którymi biegną naczynia krwionośne i nerwy Tyle pamiętam Potem czytałem gdzieś lub słyszałem że czaszkę poddano badaniom w labolatoriach firmy HP i nie udało się ustalić metody jej wykonania, ani sporządzić kopi. Jeszcze z kina oko pamiętam że czaszka znajdować się powinna w British Museum Pamiętam że było to jedno z pierwszych miejsc które zwiedziłem w Londynie Oczywiście przede wszystkim szukałem czaszki. Nie znalazłem Jedyna kryształowa czaszka znajduje sie o dziwo w skrzydle poświęconym Afryce??? I wierzcie mi nawet nie przypomina tej którą pokazywała polska TV Ludzie z obsługi muzeum albo nie słyszeli o oryginale, albo twierdzili że to jedyna czaszka jaką kiedykolwiek mieli A dlaczego w Afryce? Tego też nie umiano mi wyjaśnić Generalnie o oryginale słuch zaginął Trochę niepewnej jakości danych jest oczywiście na Youtube ale jak to jest naprawdę? No cóż przyznam tylko że z chęcią obejrzałbym sobie odcinek kina oko traktujący o temacie Pozrawiam

  4. @ qwazi
    Czaszka z ruchomą żuchwą (a ściślej oddzielną) to ta znalezionoa przez Mitchella-Hedgesa i nie ma jej w żadnym muzeum. Jest ona w posiadaniu pewnego faceta w USA, który przejął ją po śmierci córki Mitchella-Hedgesa. To o niej opowiadano najwięcej dziwacznych rzeczy.

    W British Museum znajduje się zaś czaszka, która pojawiła się w paryskim sklepie Bobana. I to właśnie ona jest na zdjęciu, które linkuję w pierwszym akapicie.

    Wbrew temu co się często mówi wykonanie takiej czaszki nie jest wielką filozofią dla współczesnych rzemieślników. Robimy rzeczy dużo bardziej skomplikowane. Nie są one również tak wiernym przedstawieniem ludzkiej czaszki, jak to niektórzy twierdzą. W TV zazwyczaj plotą nieziemską ilość bzdur, by program był atrakcyjniejszy. Niestety ma to miejsce nawet na kanałach popularnonaukowych.

  5. Z tym że mieszkańcy prekolumbijskiej Mezoameryki naprawdę robili z różnych rzeczy rzeźby czaszek, mieli prawdziwą obsesję na tym punkcie, ale co się dziwić przy takiej religii, a już zwłaszcza liturgii ;-))) Wspomnijcie „tzompantli” – taras czaszek w Chichen Itza. Robili czaszki z muszli, gliny, bazaltu, turkusów, jadeitu, na pewno ze szkliwa wulkanicznego – obsydianu, a nie jestem pewien czy nie ma w tej menażerii również czach wystruganych z kryształu górskiego (za to ostatnie łba nie dam). Oczywiście nie są one tak dokładne jak się to nam wmawia, ale też były znakomitą inspiracją dla opisywanych powyżej oszustw

  6. Nie będę się upierał, bo nie jestem żadnym autorytetem w dziedzinie archeologii i wierze, że napisałeś ten artykuł z pełnym przekonaniem.

    Choć miło się słyszy gdy okazuje się, że są na tym świecie dziwa, których istnienia nadal wyjaśnić się nie da.

    Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe artykuły.

  7. „wykonane z taką dokładnością, że nawet dzisiejsze komputery i precyzyjne maszyny nie były by w stanie ich skopiować”; „nie udało się ustalić metody jej wykonania, ani sporządzić kopi”.
    Przecież te cytaty to bełkot – czy Wy w ogóle myślicie co piszecie? Czy tylko powtarzacie jakieś slogany dla napalonych (na archeologię i tajemnice) nastolatków?
    Prawda jest taka, że za odpowiednią sumkę chińczyki Wam zrobią cały kontener takich czaszek, a za 5-10 razy większą sumkę zrobią to amerykanie (jeśli nie lubicie chińczyków przypadkiem). Bo chyba obrabiarka o dokładności 1 mikrometra spełni Wasze oczekiwania? Jak nie, to już chyba do nanometrów dochodzą. Oczywiście doświadczony szlifierz też się przyda… :D

  8. drogi cometto
    Masz całkowitą rację Oczywiście że doświadczony szlifierz i obrabiarka o dokładności mikro czy nanometrów sterowana laserowo przez komputer dokładnie taki jak na amerykańskich filmach bez problemu wykona kontener czaszek I zapewne tak jak i na czaszce o której mowa nie dopatrzymy się sladów obróbki przy użyciu metalowych narzędzi Problem tylko drogi kolego że nasza kochana czaszka została odnaleziona w 1924 roku jakoby. A w związku z tym mam niejakie wątpliwości czy do jej wykonania mogły być użyte opisywane przez ciebie narzędzia.
    Ps. Dzięki za dodatkowe wiadomości Wojciechu. A czy masz może namiary na zdjęcie czaszki znalezionej przez córkę Mitchella-Hedgesa?

  9. Choćby tutaj: http://www.crystalskulls.com/mitchell-hedges-crystal-skull.html

  10. Przecież wyraźnie jest napisane, że „dzisiejsze komputery i maszyny nie dadzą rady jej skopiować” – dlatego i ja piszę o aktualnych możliwościach.
    A w roku 1924 żadnym problemem nie było wykonanie pojedynczych sztuk takiego obiektu – czego nie muszę udowadniać, bo samo istnienie tej czaszki to potwierdza. :)

  11. No cóż na samych czaszkach nie wiele mogę powiedzieć, jednak wczoraj widziałem Indianę…

    Jestem załamany ilością bzdur jakie wymyślił George Lucas.

    Osobiście nie wierze aby którakolwiek z tych czaszek była prawdziwą, a już ta która jest pokazana w filmie to już kosmiczna przesada.

    Proszę was nie traćcie czasu ani pieniędzy na ten film, nie warto.

  12. mewho przepraszam, że cię uswiadamiam, ale indiana to film przygodowy, a nie przyrodniczo naukowy.

  13. Wszystkie czesci Indiana Jones sa pelne „bzdur” ale fajnie sie je oglada :D

  14. Po co prowadzisztaki portal jak zawiść o to czego nawet nie rozumiesz cię zżera! Lepiej się weź za hodowle niosek i ręczne szukanie palcem jajka!!!!

  15. @Marek

    a tak konkretnie? O co biega? Jaka zawiść? O co niby? Czego nie rozumie Wojtek? [bo rozumiem, że chodzi o niego?]

    na Lucasa zaś nie narzekajcie, czy tak trudno odróżnić film SF/fantasy od nurtu „serio”? :-)) Równie dobrze można by zarzucać Lemowi, że w Solaris opisuje nieistniejącą planetę :-))

  16. Gratuluje Panie Wojciechu – świetny portal ! No a teraz aby nie było za słodko trochę krytyki:
    Ech, to ja zacytuje jak powyżej: „Ta, którą miał znaleźć w Lubaantun Mitchell-Hedges, w rzeczywistości została przez niego kupiona w Londynie w 1943 r. Zdaniem specjalistów jest falsyfikatem wykonanym w oparciu o czaszkę z British Museum.”. Szczerze to akurat w tym art. jest uproszczeń i ferowania osądów bez jednoznacznych dowodów. Tak naprawdę nie wiemy na 100% skąd Mitchell-Hedges wytrzasnął swoją czaszkę zaś obecna teoria jej zakupu w bombardowanym Londynie jest delikatnie mówiąc nieco naciągana. Jego czaszka nigdy nie była ona poddana obiektywnym badaniom zaś historia o testach w laboratoriach H.P. opowiadana przez Annę Mitchell-Hedges nie jest wiarygodna.

  17. „obecna teoria jej zakupu w bombardowanym Londynie jest delikatnie mówiąc nieco naciągana”

    Z tego co wiem są dowody transakcji zawartej w domu aukcyjnym Sotheby. Czaszka kosztowała 400 funtów. Znamy też nazwisko poprzedniego właściciela. Pojawia się ono chociażby w brytyjskim magazynie antropologicznym, który napisał o tej czaszce już w 1936 r. To całkiem mocne dowody.

  18. „Z tego co wiem są dowody transakcji zawartej w domu aukcyjnym Sotheby. Czaszka kosztowała 400 funtów. Znamy też nazwisko poprzedniego właściciela. Pojawia się ono chociażby w brytyjskim magazynie antropologicznym, który napisał o tej czaszce już w 1936 r. To całkiem mocne dowody.”

    OK, skoro Sotheby potwierdza transakcje i jest to ta sama czaszka to kapituluje. Jednak trochę szkoda. W życiu jest tak wiele prozy zaś imaginacja tajemniczego pochodzenia kryształowych czaszek naprawdę działa na wyobraźnie. :)

  19. Czaszek kryształowych faktycznie jest co najmniej kilka. Pod mikroskopem ZAWSZE można określić rodzaj narzędzia użytego do obróbki, grybość ziarna, szybkość skrawania, szerokość wiązki lasera. I we wszystkich prócz jednej się to udalo. A tą jedną badało HP (w latach 70?) również pod kątem właściwości piezoelektrycznych kryształu i nie zdołało (chyba) określić sposobo obróbki, bo… nigdzie nie sposób wydębić wyników badań. Indianie w legendach podawali, że obrabiano kryształ kwasem – i już samo to czyni czaszkę nizwykłym i ciekawym dla współczesnej technologii obiektem (starożytnym czy nie). I za każdzym razem jak mowa o badaniach nikt nie podaje wyników badań tej jednej.

  20. właśnie cranky masz rację nigdy nie opublikowano tych wyników ,dlaczego?czyżby była autentyczna?

  21. pan mewho jest recenzentem filmowym?

  22. jeśli tak to niech się nie udziela w tak poważnych tematach ,pozdro

  23. No i tak rodzą się mity. Badania przeprowadzone w laboratoriach HP były publikowane i są znane (PDF periodyku HP, strona 8). Wynika z nich, że czaszka jest z naturalnego kryształu i nie ma żadnych przypisywanych jej wyjątkowych właściwości. Niestety HP nie badało sposobu jej wykonania ani nie próbowało datować jej wykonania na podstawie śladów po narzędziach.

    Właścicielka czaszki nie zgodziła się później na żadne inne badania. I nie zgadza się na nie również obecny jej posiadacz.

  24. >>>Właścicielka czaszki nie zgodziła się później na żadne inne badania. I nie zgadza się na nie również obecny jej posiadacz.

    co raczej świadczy przeciwko jego autentyczności. Właściciel podejrzewa że to falsyfikat i boi się, że jego obawy nie tylko potwierdzą się, ale po pierwsze WYJDĄ NA JAW, przez co wartość „tajemniczej czaszki” drastycznie spadnie. A tak, to zawsze lokata kapitału na czarną godzinę.

    W przeciwnym razie – przekonania o autentyczności artefaktu – koleś wręcz dobijałby się do drzwi różnych instytutów (oczywiście spławiany jako nieszkodliwy maniak), błagając „panowie, zbadajcie to, zobaczycie, to na pewno z kosmosu, pleeeeasee!!” :-)

    @cranky
    żaden kwas nie ruszy kwarcu, no może poza gorącym kwasem fluorowodorowym

    co do legend indiańskich, to nie wiem czy w rejonie Lubaantun (skąd czaszka ma pochodzić) zachowała się ciągłość kulturowa od Okresu Klasycznego, z którego pochodzą te ruiny (rozumiem, że czaszka też). A więc kto miałby przekazać te legendy o czaszce, jej funkcji religijnej i sposobie wykonania. Raczej tamtejsi Majowie są przybyszami z Jukatanu, spłynęli tam już w trakcie konkwisty, albo wręcz po niej, uciekając przed Hiszpanami. Inna sprawa, że Obszar Centralny Majów był w czasach konkwisty całkiem gęsto zaludniony, choć klasyczne ośrodki leżały w gruzach od ponad 500 lat.

  25. ty nie wiesz co piszesz! w 19 wieku? na czaszkach nie znaleziono sladow dzisiejszych narzedzi! sa tak dokladnie wyszlifowane ze przy DZISIEJSZEJ technologi i maszynach zajelo by to ROK! nie musisz w to wierzyc, ale nie trac swojego czasu na pisanie takich glupot w internecie. poczytaj o tym dokladnie, potem pogadamy…

  26. @kat
    A właśnie, że znaleziono ślady narzędzi. Przykro mi, ale naczytałeś się jakichś pseudonaukowych bajeczek pisanych dla naiwnych. Polecam lepiej dobierać lektury i nie wypisywać głupot w komentarzach.

  27. ostatnio czytalam ksiażkę na temat szklanych czaszek , ale nie pamietam juz autora… uważam że warto ją przeczytać … jest swietna …

  28. chce się poprawic — kryształowych … czaszek

  29. niemiałem jej w rękach…ale wiele czytałem na ten temat…bardzo dłuuuugo drążyłem ten temat …jest ich 13 i są autentyczne…zawierają wiedze i ostrzeżenie ale niestety już zapóźno…Deus Ex Machine musi sie kręcić…najbardziej mnie drażnią ludzie (lub nieludzie)którzy są wśród nas i tuszują pewne fakty dezinformacją :(

    • h4, sugeruję zmianę lektur, bo na razie to się naczytałeś bajek dla dzieci.

      • Pamietasz nasza niedawna korespondencje mailowa? Niektore bajki sa podawane w bardzo mylacych opakowaniach.

    • w jaki sposób drążyłeś temat, acan? Wiertłem jakowymś? Racz też zważyć, że czaszki takowe zawierają raczej krystaliczny kwarc, niż „wiedzę i ostrzeżenie”. W jaki to sposób przemyślny „Deus Ex Machine ma się kręcić” ;-) (cokolwiek by ten passus zamorski znaczył). Ciekawiśmy też, cóż to takiego czytałeś na „ten temat”, żeś takowej wiedzy unikalnej a niedostępnej śmiertelnikom zwykłym nabrał?

      pozdrawiam serdecznie Waszmości i ukłony ślę

      a Wachmistrz wybaczyć raczy plagiat mój nieudolny

      • Ha! eptesicus – Ty też jesteś nieczłowiekiem i tuszujesz sprawę!
        Są na tym świecie niepolacy i nieludzie!

        • no skoro Eptesicus to z definicji nie człowiek – ale jednak ssak, choć uskrzydlony ;-)

  30. chyba, że czeszka jest oryginalna i koleś ma pewność co do tego. W takim przypadku też nie chciałbym poddawać jej jakiemuś badaniu na autentyczność i narazić się na jej stratę lub co gorsza paść ofiarą jakiejś grupy co poszukują oryginału..

  31. ok zalurzmy ze wykonano je w 20-19 wieku pytanie brzmi
    jak?

  32. Nie wiem nic o tych czaszkach,ale jest przayjemnie poczytać.Zawsze można czegoś się dowiedzieć.Czy to jest prawdziwe niech wypowiedzą się naukowcy.

  33. […] pisałem już dwa lata temu przy okazji premiery kolejnego filmu o przygodach Indiany Jonesa (czyt. Prawdziwa historia kryształowych czaszek). Badania czaszki Mitchella-Hedgesa były wówczas w toku i badaczka nie ujawniła wtedy ich […]

  34. […] tutaj >> […]

  35. […] Prawdziwa historia kryształowych czaszek Kryształowa „Czaszka Przeznaczenia” zdemaskowana […]

Dodaj komentarz