Niemiecki czołg odkryto na Pomorzu
Na terenie lotniska Kluczewo k. Stargardu odkryto dobrze zachowany czołg Panzerkampfwagen IV z okresu II wojny światowej. Jak dowiedziały się Archeowieści, wydobyty pojazd jest już w magazynie Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu
Wydobyta armata czołgu. Fot. Andrzej Ossowski. Opublikowane dzięki uprzejmości Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu
Historia odkrycia zaczęła się w pobliskim skupie złomu. Kilka dni temu miejscowy miłośnik historii Jarosław Żejmo zauważył tam fragmenty pojazdu wojskowego. Od miejscowych zbieraczy złomu dowiedział się, gdzie je znaleziono, a następnie przekazał uzyskane informacje muzeum w Kołobrzegu.
W sytuacji zagrożenia zniszczeniem i rozgrabieniem zabytkowego pojazdu podjęto natychmiastowe działania. Stosowne zezwolenie wydała w trybie pilnym Wojewódzka Zachodniopomorska Konserwator Zabytków – Ewa Stanecka.
18 kwietnia wieczorem zaczęto operację wydobycia pojazdu. – Gdybyśmy spóźnili się o dzień, to czołg by zniknął na jakimś złomowisku albo w prywatnej kolekcji – powiedział Archeowieściom dyrektor muzeum Paweł Pawłowski. Okazało się bowiem, że wieść o zakopanym na lotnisku czołgu szybko się rozeszła i pojawili się ludzie zainteresowani jego nielegalnym wydobyciem. Na szczęście nie zabrakło również pasjonatów i bardzo szybko powstał zespół, który wydobył pojazd dla zbiorów muzealnych.
– To co się stało, taka współpraca, to naprawdę ewenement. Żyjemy tym od wczoraj – opowiada dyrektor Pawłowski. Akcja wydobycia czołgu trwała do godz. 3 w nocy z wtorku na środę.
Kadłub czołgu podczas odkopywania. Fot. Piotr Skoczeń. Opublikowane dzięki uprzejmości Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu
W pracach zabezpieczających i ratowniczych swoją pomoc zaoferowali przedstawiciele Portalu Pomorze 1945, Magazynu Nurkowanie i Fundacji Fort – Rogowo. Dr n. med. Andrzej Ossowski z Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie podjął się zabezpieczania terenu znaleziska. Pomocy w zabezpieczeniu udzielił także kierownik Zespołu ds. Walki z Przestępczością przeciw Zabytkom Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie – Marek Łuczak. Wielki udział w pozyskaniu sprzętu niezbędnego do realizacji prac mieli dyrektor Muzeum w Stargardzie dr Marcin Majewski, Urząd Miasta w Stargardzie oraz Firma Transportowa Rotrans z Gościna i Firma Budowlana Szubert ze Stargardu oraz GUR-SPED podnośniki i dźwigi.
Pz. Kpfw. IV Ausf. J z muzeum w Bańskiej Bystrzycy. Zdjęcie na licencji Creative Commons. Autor: Vassia Atanassova
Ze wstępnych oględzin wiadomo, że jest to czołg PzKpfw IV ausf. J z armatą 75 mm, który został trafiony w czasie działań wojennych w 1945r.
Dzięki odkryciu kolekcja kołobrzeskiego Muzeum zyska unikatowy w Polsce niemiecki czołg średni z okresu II wojny światowej. Obecnie trwa rozładowywanie elementów, oczyszczanie ich z ziemi oraz inwentaryzacja. Następnym etapem będzie konserwacja zabytku.
Zachowało się ok. 80% pierwotnej substancji maszyny w tym armata KwK 40L/48 z elementami wieży i jarzmem, wanna kadłuba wraz z siedmioma wózkami, pancerz nadwozia z jarzmem km MG 34, pokrywą szczeliny obserwacyjnej oraz wieńcem obrotu wieży, silnik i wieżyczka dowódcy, jedenaście kół jezdnych, koło napędowe oraz wiele innych elementów. Na wannie zachowała się minia i ślady kamuflażu zimowego. W kadłubie obiektu odnaleziono lotki bomby, co sugeruje, że czołg wysadzono.
PzKpfw IV był używany przez całą II wojnę światową. Pierwsze wozy powstały w 1937 r. Bojowym debiutem czołgu była inwazja na Polskę, w której wzięło udział 211 PzKpfw IV. Ausf J. – ostatni model tego wozu – wszedł do produkcji w czerwcu 1944 r. Była to już wówczas przestarzała konstrukcja. Łącznie powstały 2392 Ausf. J. Wszystkich PzKpfw IV wyprodukowano wedle różnych szacunków około 8500-8900 sztuk.
Ausf. J ważył 25 ton. Jego prędkość maksymalna wynosiła 38 km/h.
Więcej zdjęć wydobytych fragmentów czołgu możecie obejrzeć na stronie Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Jeszcze więcej zdjęć
Podczas wizji lokalnych w trakcie badań powierzchniowych prawie w każdej miejscowości opowiadają ludzie o rzekomo zatopionych w okolicznych bagnach czołgach. Czasem jednak ów się znajdzie i są też na szczęście zapaleńcy zainteresowani wyjęciem i konserwacją.
(MJ)
No „jedyny w Polsce niemiecki pojazd ciężki z okresu II wojny światowej” to to jednak nie jest. No chyba że StuG IV z poznańskiego muzeum wyciągnięty z jakiejś błotnistej rzeczki parę lat temu nie jest dość ciężki :)
Co oczywiście nie zmienia faktu że super znalezisko i jeszcze większe super że udało się je uratować od rozszabrowania.
StuG jest ciężki ale nie jest czołgiem. To działo samobieżne.
To ja wiem doskonale, niemniej nie można pisać że znaleziony właśnie Panzer IV jest jedynym niemieckim pojazdem ciężkim z II w św – bo nie jest.
Informacja, którą kwestionujesz, zniknęła ze strony muzeum, a w jej miejsce pojawiło się „unikatowy w Polsce niemiecki pojazd średni „.
Czołgów ci u nas dostatek, ale i za ten jeden….. ;)
Wybaczcie, ale cieszyłby mnie pojazd Wojska Polskiego z Kampanii Wrzesniowej – TO! bylby zabytek i sensacja.
Wraków pojazdow niemieckich jest sporo, moze nawet wiecej niz Trabantów porzucanych przez DDR-owcow w 89 roku w naszym kraju, gdy wsiadali do pociagów przewożacych ich z Polski tranzytem przez DDR do RFN.
Biorąc pod uwagę ile tego żelastwa jest w Polsce, rozumiem, że czołgi w obliczu zagrożenia samoczynnie się zakopywały? (PW)
Cóż, nie pamiętam jak dotąd odkrycia czołgu (przynajmniej niemieckiego). To pierwszy PzKpfw IV w Polsce. I prawdę powiedziawszy zastanawiam się czy w ogóle nie pierwszy niemiecki czołg, bo nie przypominam sobie żadnego w naszych muzeach, ale mogę się mylić.
Ja kojarzę znalezienie Panthery w Nidzie naście lat temu – ale zamiast do polskiego muzeum czołg trafił w tzw. niewyjaśnionych okolicznościach do Kalifornii. Tutaj co nieco na ten temat:
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35265,9241320,Ale_historia__Slad_wraku_pantery_prowadzi_CBS_do_USA.html
@krzysztofs
>>Wybaczcie, ale cieszyłby mnie pojazd Wojska Polskiego z Kampanii Wrzesniowej
chodzi o szkielet konia? Ha, w torfowisku mogłoby zachować się nawet całe ciało ;-)
a tak poważnie, to oczywiście, że byłaby to o wiele większa sensacja, z prostej przyczyny – zarówno tankietek, lekkich czołgów czy dział samobieżnych Polska miałą w 1939 bardzo mało („ciężkich” czołgów nie miała w ogóle). Więc prawdopodobieństwo trafienia na taki okaz jest o wiele mniejsze.
Dobrze wiesz, ze nie „szkielet konia”.
Ze strony modelarzy, ale ladnie zebrane.
http://www.1939.pl/uzbrojenie/polskie/pojazdy/index.html
Na pewno bardziej by cieszył wydobyty wrak polskiego czołgu czy tankietki, nie mówiąc o samolocie. Jednak Polska w kampani wrzesniowej miała niezbyd wiele maszyn bojowych. A te, co przetrwały trafiły do sojuszniczych armi niemieckich. http://wiedzaposagowa.pl/kampania-wrzesniowa-1939-roku-techniczne-mity/