Najstarsza kopalnia w Ameryce
Kopalnię tlenku żelaza używaną już 12 tysięcy lat temu odkryli archeolodzy w Taltal (region Antofagasta w północnym Chile).
Odkrycia dokonano jesienią 2008 r., ale dopiero niedawno badacze ustalili, że znalezisko jest aż tak stare. Najbardziej wiekowa dotąd kopalnia w Nowym Świecie miała marne 2500 lat.
Tlenek żelaza wydobywany przez Indian Huentelauquen był wykorzystywany jako barwnik do tkanin i do celów rytualnych. Jego używanie przez tę ludność jest dla badaczy sporym zaskoczeniem, gdyż dotąd postrzegano Huentelauquen jako dość prymitywną społeczność.
Wiek kopalni potwierdziły analizy, które przeprowadziły laboratoria w USA i Polsce (niestety nie znalazłem informacji o które laboratorium chodzi).
Kopalnia nazwana San Ramon 15 była używana od 10 tys. lat p.n.e. do około 2 tys. lat p.n.e. Badacze szacują, że w tym czasie prehistoryczni górnicy wydobyli z niej około 2 tys. ton pigmentu, który pozyskali z 700 m. sześć skały.
Archeolodzy znaleźli też ogromne ilości narzędzi z kamienia i muszli.
Na podstawie depeszy AFP opartej na relacji chilijskich mediów.
Gdyby lud Huentelauquen odkrył, że z tlenku żelaza można uzyskiwać nie tylko barwnik, historia świata mogłaby się potoczyć inaczej. A na pewno historia Ameryki.
Gdyby… ale zabrakło do tego Indianom co najmniej dwu rzeczy: żelaza meteorytowego i znajomości „gorącej” metalurgii.
Innuici żelazo meteorytowe znali: http://en.wikipedia.org/wiki/Cape_York_meteorite więc Indianie też mogli znać, bo meteoryty spadają sobie wszędzie i żadnego kontynentu nie dyskryminują.
A tak jak napisał witek_w11, z gorącą metalurgią mógł być przypadek. Tylko dlaczego takie przypadki miałyby zajść jedynie w Starym Świecie?
Konieczna była koincydencja tych dwu okoliczności, a może większej ich liczby? Podejrzewam zresztą ,że i Starym Świecie ten przypadek zdarzył się tylko jeden raz. Ot, jakiemuś Hetycie starczyło uporu i przedsiębiorczości, żeby nie tylko potraktować bryłę żelaza jak samorodek miedziany, ale i doprowadzić sprawę do końca, mimo iż musiał zużyć znacznie więcej opału i bardziej napracować się przy kuciu.
No i musial chyba dysponowac dwiema brylami – jedna do przekuwania, druga w charakterze mlota?
Do kucia mógł użyć jakiegoś głazu, byle twardego. Wszak Indianie, nie posiadający sztuki hutnictwa, potrafili na zimno odkuwać nawet platynę, choć zużywali przy tym wiele kamiennych młotków.
700m3 urobku w ciągu 8k lat to… bardzo mało. Być może to wyrobisko w ogóle nie nadaje się do pozyskiwania żelaza w celach metalurgicznych.
@inhet42
Z tą gorącą metalurgią to mógł być jak zwykle w takich sytuacjach przypadek.
Zapewne nie bylo nawet ciaglosci wydobycia – co kilkadziesiat lat wydlubywano troche „rudy” z miejsca znanego szamanom okolicznych plemion, wykorzystujac do obrzedow.
Sama „kopalnia” mogla byc wielokrotnie odkrywana i zapominana.
Widać zapotrzebowanie na czerwony barwnik nie przekraczało naonczas paru kilogramów rocznie.