Niezwykłe odkrycie. Znaleziono najstarsze dowody użycia narzędzi

Międzynarodowy zespół naukowców, którym kieruje Etiopczyk dr Zeresenay Alemseged z Kalifornijskiej Akademii Nauk, ogłosił właśnie na łamach „Nature” jedno z najważniejszych odkryć w dziejach archeologii i paleoantropologii.

Te dwie niepozorne skamieniałe kości, to obecnie jedne z najważniejszych zabytków na naszej planecie, gdyż są najstarszym dowodem użycia narzędzi. Dikika Research Project, California Academy of Sciences

W Dikika w etiopskim regionie Afar badacze odkryli dwa fragmenty kości sprzed 3,4 mln lat z wyraźnie widocznymi śladami użycia kamiennych narzędzi. Najstarsze znane dotąd dowody użycia narzędzi są aż o 800-900 tys. lat młodsze. Odkrycie jest też najstarszym dowodem spożywania mięsa przez homininy, a także pierwszym dowodem użycia narzędzi przez australopiteki. Tym samym te dwa niewielkie fragmenty zwierzęcych kości zdezaktualizowały wszystkie książki o ewolucji człowieka.

– Odkrycie radykalnie rozszerza znane nam ramy czasowe bardzo ważnej zmiany zachowania naszych przodków – tłumaczy Alemseged. – Użycie narzędzi całkowicie zmieniło sposób w jaki oddziaływali oni na przyrodę. Pozwalały im one jeść nowe rodzaje pożywienia i korzystać z nowych zasobów. Ich użycie doprowadziło też do wytwarzania narzędzi, co było kluczowym krokiem na naszej ewolucyjnej ścieżce, który ostatecznie doprowadził do tak zaawansowanych technologii, jak samoloty, rezonans magnetyczny i iPhony – mówi etiopski naukowiec.

Odnalezione kości to fragment żebra ssaka wielkości krowy i fragment kości udowej ssaka wielkości kozy. Naukowcy znaleźli na nich ślady nacięć, drapania i uderzania w celu rozbicia kości dla uzyskania szpiku. Przeprowadzone analizy bezsprzecznie wskazują, że ślady powstały przed skamienieniem kości i że w większości przypadków są charakterystyczne dla użycia prymitywnych kamiennych narzędzi. W jednym z nacięć badacze znaleźli też malutki odprysk kamienia. Wiek kości z Dikika badacze ustalili za pomocą datowania argonowego oraz stratygrafii i innych analiz geologicznych.

Dwa nacięcia sprzed 3,4 mln lat. Dikika Research Project, California Academy of Sciences

Naukowcy nie są jednak w stanie określić na podstawie zidentyfikowanych śladów, czy były to celowo wykonane narzędzia, czy też znalezione kamienie z naturalnie ostrymi brzegami.

Najstarsze dotąd ślady obróbki zwierząt za pomocą narzędzi miały około 2,5 mln lat, a odkryto je w etiopskim Bouri. Najstarsze znane kamienne narzędzia odkryto zaś w Bona w Etiopii. Pochodzą one z tego samego okresu co znalezisko z Bouri. Co ciekawe Dikika znajduje się niedaleko obu tych stanowisk.

Te niezwykle cenne dla nauki fragmenty kości zespół Alemsegeda znalazł 200 metrów od miejsca, gdzie 10 lat temu odkrył mający około 3,3 mln lat najbardziej kompletny szkielet Australopithecus afarensis, który badacze nazwali Selam.

I właśnie temu gatunkowi homininów badacze przypisują użycie narzędzi sprzed 3,4 mln lat. Jest to bowiem jedyny gatunek, który wedle naszej wiedzy żył wówczas w tym rejonie. Jest to ogromna sensacja, gdyż dotąd paleoantropolodzy zakładali, że użycie narzędzi było charakterystyczne dla rodzaju Homo. Z tego też powodu wszystkie znalezione narzędzia i ślady ich użycia wiązano z tym rodzajem. Jednak początki Homo datuje się na najwyżej 2,5 mln lat temu i nie ma żadnych powodów, by je przesuwać na odleglejsze okresy.

– Po dekadzie badania Selam i szukania dodatkowych informacji o jej życiu możemy teraz dodać niezwykle ważny element jej historii – mówi Alemseged. – W świetle nowych odkryć, jest bardzo możliwe, że Selam nosiła kamienie i pomagała członkom swojej rodziny obrabiać zwierzynę.

Dr Zeresenay Alemseged odkopuje na stanowisku w Dikika czaszkę nosorożca. Dikika Research Project, California Academy of Sciences

– Teraz, gdy wyobrazimy sobie Lucy maszerującą przez wschodnią Afrykę w poszukiwaniu jedzenia, możemy po raz pierwszy wyobrazić ją sobie z kamiennym narzędziem w ręku i rozglądającą się za mięsem – mówi o najsłynniejszej przedstawicielce Australopithecus afarensis, której szczątki odkryto ponad 30 lat temu w Afar, dr Shannon McPherron, archeolog z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maksa Planck w Lipsku, członek zespołu Alemsegeda. – Dzięki kamiennym narzędziom, którymi można szybko zedrzeć mięso i rozbić kości, ciała zwierząt stały się dużo atrakcyjniejszym źródłem jedzenia – tłumaczy archeolog.

– Większość kamieni, które znajdujemy w Dikika to małe kamyczki, z których nie da się zrobić narzędzi. Możliwe więc, że nadające się do użycia kamienie homininy przynosiły z innego miejsca – opowiada McPherron. – Jednym z naszych celów jest teraz jego znalezienie i poszukanie tam odpowiedzi na pytanie, czy 3,4 mln lat temu wytwarzano już narzędzia, a nie tylko używano znalezionych kamieni.

Jedno jest pewne. Nawet jeśli australopiteki jedynie używały znalezionych kamieni to i tak miało to gigantyczny wpływ na ewolucję homininów. Po pierwsze zyskiwały dzięki temu lepszy dostęp do mięsa i szpiku. Po drugie, jak tłumaczy Alemseged, zaczęły konkurować z innymi drapieżnikami, co najpewniej wymagało od nich zaangażowania się w pracę zespołową.

ResearchBlogging.orgMcPherron, S., Alemseged, Z., Marean, C., Wynn, J., Reed, D., Geraads, D., Bobe, R., & Béarat, H. (2010). Evidence for stone-tool-assisted consumption of animal tissues before 3.39 million years ago at Dikika, Ethiopia Nature, 466 (7308), 857-860 DOI: 10.1038/nature09248

Korzystałem również z materiałów prasowych udostępnionych przez Kalifornijską Akademię Nauk.

~ - autor: Wojciech Pastuszka w dniu 12.08.2010.

Komentarze 32 to “Niezwykłe odkrycie. Znaleziono najstarsze dowody użycia narzędzi”

  1. Dziękuję.
    Nie spodziewałem się, że zrobisz to tak szybko- tym większe dzięki :)
    Osobiście nie sądzę, żeby narzędzia były wytwarzane- tylko znajdowane, ale mogę się mylić.
    No a szczególnie interesuje mnie jak Australopiteki wchodziły w „posiadanie” tak dużych stworzeń.

  2. Najbardziej prawdopodobne zdaniem samych odkrywców jest korzystanie z ciał padłych lub upolowanych przez drapieżniki zwierząt.

    • A w Wirtualnej Polsce napisano autorytatywnie że było to zabijanie zwierząt. Zapewne dla wielu dziennikarzy szalejąca gromada hominidów jest rzeczą straszną.

  3. […] This post was mentioned on Twitter by ResearchBlogs Polish, Wojciech Pastuszka. Wojciech Pastuszka said: Niezwykłe odkrycie. Znaleziono najstarsze dowody użycia narzędzi: http://wp.me/p7xd8-1C5 […]

  4. Chcialbym dodac, ze Kartagina..tfu…chcialbym dodac, ze wszelkie tak stare znaleziska sa zwiazane z narzedziami kamiennymi i ich wykorzystaniem.

    Sadze, ze i granice czasowa mozna jeszcze przesunac w dol i sam zakres stosowania narzedzi znacznie poszerzyc.
    Rozne elementy roslin daja bardzo wiele mozliwosci wykorzystania ich, mozna obrabiac je praktycznie bez trwalych i twardych narzedzi,. latwo odtwarzajac gdy znajdzie sie w poblizu surowcow.

    W pozniejszych czasach, gdy odkryto ogien, kij utwardzony w ogniu byl naprade grozna bronia – a jednoczesnie nie ma szans by dotrwal do naszych czasow lub pozostawil slady na kosciach zwierzyny.

    O pnaczach i tykwach wspominalem wielokrotnie.

    O powyzszych mozna tylko domniemywac, bez sladow kopalnych, ale uwazam za bardzo prawdopodobne, ze nawet czlowiek „przedkamienny” tachal juz ze soba sporo bambetli, wzglednie konstruowal sobie sporo rzeczy gdy szykowal sobie schronienie czy obozowisko.

    Jesli obecne orangutany , szympansy i goryle buduja sobie na noc prymitywne gniazda noclegowe, to zakladajac, ze nasz wspolny przodek tez juz to potrafil, punkt startowy umiejetnosci dostosowania srodowiska do swoich potrzeb w chwili rozdzielenia linii stal juz dosyc wysoko.

    • Doprecyzuję- miałem na myśli narzędzia kamienne.
      Co do narzędzi jako takich, pełna zgoda- używają ich także małpy (i prymitywnie obrabiają).

  5. Jak widać dzicy przodkowie nie bardzo dbali o kształty swych pięknych ciał, z pewnością też nic nie wiedzieli o szkodliwości holesterolu, co wyszło i im i nam na zdrowie. Ktoś tu zastanawia się w jaki sposób te maluchy zdobywały mięso tak dużych zwierząt. Odpowiedź jest dość prosta. Zdobywały go w podobny sposób, jak zdobywają swoje pożywienie leciwe lwy, samce samotniki, niezdolne do polowania. Jeśli działa się w grupie nie trudno przepędzić jedynych konsumentów kości szpikowych, jakimi są hieny. Biały szpik kostny zawiera, poza niewielkimi ilościami białka, przede wszystkim pożywny tłuszcz 100g = ok 750 kcal. Resztę zapotrzebowania na białko zapewniały resztki mięsa i ścięgien zeskrobywane kamiennymi narzędziami z kości, no i prawdziwy rarytas – móżdżek, do którego większość drapieżników nie potrafi się dobrać. Jeśli, policzymy 200g szpiku + 350g mózgu i mięsa, do tego jakieś jajeczko, niekoniecznie strusie, to jest to ilość kalorii niezbędna dla dorosłego współczesnego człowieka, by przeżyć jedną dobę. Waży to zaledwie 600g. Taki maluch z pewnością zadowalał się połową tej racji, 300g. Pomyślmy ile potraw roślinnych trzeba skonsumować i ile czasu poświęcić na jedzenie i trawienie, pokarmów roślinnych, by osiągnąć podobny rezultat. Wobec tego nasuwa się pytanie, czy roślinożercy dysponują podobną do padlinożerców ilością czasu, który można poświęcić na myślenie i zabawę, czyli czynności niezbędne dla prawidłowego rozwoju intelektu?
    Po tej niepoprawnej politycznie uwadze wypadałoby wyrazić ubolewanie, że tak wielu naukowców powątpiewa w zdolności naszych przodków. Nawet jeśli przyjęli już do wiadomości, że Homo erectus, pitekantropem zwany, był zdolny do odbywania morskich podróży, wątpią w to by znacznie inteligentniejsi czarni i biali Azjaci wyspecjalizowani w konsumpcji pokarmów, których dostarcza ocean, mogli wyprzedzić żółtych szczurów lądowych w odkryciu Ameryki.

  6. Pobawię się trochę w adwokata diabła i zapytam – czy te nacięcia są na tyle charakterystyczne, że można uznać za bardziej prawdopodobne niż stworzone przypadkiem w wyniku działalności innych zwierząt? Od razu do głowy przychodzą mi np orłosępy brodate, zrzucające kości na skały by je rozbić i dostać się do szpiku. Daleki jestem od podważania pracy w Nature, tym bardziej że przeczytałem tylko abstrakt i nie wiem czy autorzy brali pod uwagę podobną hipotezę.

    • Były prowadzone analizy porównujące ze śladami kamiennych narzędzi. Poza tym nie jest to jedno nacięcie, a nacięcia, ślady skrobania i w przypadku jednej kości miażdżenia, a więc całkiem sporej obróbki. Nacięcia uznali za charakterystyczne dla nacięć kamiennym narzędziem (m.in. rowki w kształcie litery V)

  7. Po raz kolejny kłania się Zakazana Archeologia. Narzędzia kamienne znajdowano już w o wiele starszych warstwach. A archeologi podobnie jak w innych naukach nie ma Światowej Komisji Prawdy Najświętszej, która mówi wszystkim co mają myśleć. Wielu archeologów ma własne zdanie na temat człowieka i jego znacznie bardziej rozległej historii. Mainstream-owi naukowcy po prostu bardzo wolno i niechętnie dochodzą do prawdy, bo wiąże się to z odrzuceniem ich długo pielęgnowanych przekonań, na których większość z nich zrobiła kariery.

    • Jak widzę niektórym nie da się wytłumaczyć, że „Zakazana archeologia” to zbiór bzdur. Powtórzę ci jeszcze raz i uprzedzam, że kolejne powołanie się na ten zbiór kłamliwych informacji zakończy się kasacją postu i zablokowaniem ci możliwości komentowania na Archeowieściach. Poniżej powtarzam garść poważniejszych zarzutów wobec zakazanej archeologii.

      1. Znakomita większość znalezisk, które zdaniem autorów tej książki niby to archeologia chce przemilczeć, pochodzi z XIX w. i nie została dokonana podczas badań naukowych. Informacje o nich pochodzą zazwyczaj z różnych dziwnych gazetek lokalnych (często o poziomie porównywalnym z np. Faktem, albo Super Expressem), których autorzy o nauce nie mieli pojęcia. Wiele tych „zabytków” opisano rzeczowo choćby na tej stronie http://www.badarchaeology.net/data/ooparts.php (w prawej szpalcie trzeba poklikać na linki w boksie Out-of-place artefacts )

      2. Wiele rzeczywiście istniejących zabytków autorzy „Zakazanej archeologii” interpretują tylko w pasujący im sposób pomijając ochoczo wszystkie fakty, które temu przeczą.

      3. Autorzy masowo stosują tzw. quote-mining. Polega on na wyrywaniu z kontekstu wypowiedzi specjalistów, tak by pasowały do prezentowanych w książce treści, choć w rzeczywistości specjaliści ci mają odmienny pogląd.

      4. Nie ma czegoś takiego, jak filtrowanie wiedzy o przeszłości i masowe fałszowanie wyników badań. Wymagałoby ono niezwykle ścisłej współpracy archeologów, antropologów, paleontologów, genetyków i geologów ze wszystkich krajów świata (w tym tak wrogich sobie niegdyś, jak np. ZSRR i USA) przez ponad sto lat. I nikt z wielu tysięcy naukowców się nie wyłamał, nie postanowił powiedzieć prawdy! Dla mnie totalny absurd.

      5. Twierdzenia autorów „Zakazanej archeologii” nie mają żadnego oparcia w badaniach przeprowadzonych i opublikowanych zgodnie z naukowymi procedurami. Co więcej, nigdy sami takich badań nie przeprowadzili.

      6. Twierdzenie, że Homo sapiens żyją od miliardów (czy też setek milionów) lat i już wtedy robili wyroby z żelaza jest sprzeczne z tysiącami naukowo opisanych i dokładnie udokumentowanych znalezisk, które wykazują coś zupełnie innego. Nigdy podczas badań naukowych nie odkryto żelaza starszego niż około 1500 lat p.n.e.! Twierdzenia autorów są też sprzeczne choćby z badaniami genetyków, którzy analizując nasze DNA ustalili w przybliżeniu wiek współczesnych ludzi (ok. 200 tys. lat, co potwierdzają odkrycia najstarszych naukowo opisanych szczątków Homo sapiens), czy czas rozdzielenia się przodków ludzi i szympansów (ok. 6-7 mln lat temu). Autorzy „Zakazanej Archeologii” milczą o tych badaniach. Ukrywają je przed czytelnikami swojej książki.

      Proszę mi wierzyć, „Zakazana archeologia” to bardzo zła pozycja, by poznawać dzieje człowieka i archeologię. Jest sprytnie pomyślaną manipulacją. Przytłacza czytelnika ogromną ilością nieudowodnionych faktów i od razu nastawia go na to, że naukowcy będą zaprzeczać, bo są w spisku. I niestety mnóstwo ludzi się na to nabiera.

      • Szanowny Gospodarzu,
        a propos Cremo/Thompson. Faktycznie, o łańcuszkach z osiemnastokaratowego złota, wyciągniętych z rozłupanej bryły węgla nie sposób dyskutować.

        Ale sprawa T.F.Lee z National Museum of Canada na stanowisku Sheguiandah, albo casus V. Steen-McIntyre z U.S. Office of Geological Documentation, czy przypadek Hoenig „Stone Creek” – że te tylko z niedoskonałej pamięci wymienię – to jest wiek XX, i to jego druga połowa. Jest ich tam ( w Cremo/Thompson ) jeszcze co najmniej kilka.

        T.F. Lee ma całkiem uczciwy dyplom z antropologii na Uniwersytecie Toronto. Cała sprawa była dyskutowana na łamach „Nature” najpierw w 1971, a potem w 1979, a także w kwartalniku Uniwersytetu Michigan w 1983, w związku z cokolwiek mało krytycznym stosunkiem profesora wymienionej wcześniej placówki, J. Griffina, do odkryć T.E.Lee.

        Przypadek doktor Steen-McItyre był burzliwie dyskutowany a to n w periodyku National Science Foundation w latach 1969 – 1973, i później. O takich komunikatorach, jak „Denver Post”, nie wypada wspominać.

        W obu przypadkach – to moje subiektywne – skończyło się merytorycznym remisem, może z delikatnym wskazaniem na mejnstrimową stronę sporu.

        Dyskusja na temat odkryć Hoeniga w Stone Creek przetoczyła sie przez takie media, jak „Science News Letter”, „Scientific American”, „Science”, i publikacje E. Trinkhausa w końcu.

        W trzech przypadkach, o których piszę, dyskusja była burzliwa, o dużym zasięgu, i – jak to mogę skromnymi swoimi siłami ocenić – w miarę merytoryczna.

        Uważam, że chociażby z powodu samego faktu przywołania tych gorących sporów – publikacja Cremo\Thompson nie może być nazwana „bardzo złą pozycją”. Bywają co najmniej tak samo złe.
        Na przykład polskie tłumaczenie „The Neandertal Enigma”.

        • Chodzi mi o główne tezy autorów „ZA”: ludzie żyją od milionów/miliardów lat, ewolucja nie istnieje, naukowcy starają się ukryć prawdę o przeszłości.

          Czy Sheguiandah jest dowodem, że ludzie żyją od milionów lat? Nie. Budzące wielkie spory datowanie stanowiska wskazywało na około 30 tys. lat, czyli były wcześniejsze niż przyjmowana data przybycia ludzi do Ameryki. Było to w latach 50., gdy nie było jeszcze żadnych przyzwoitych metod określania wieku takich stanowisk. Datowania przeprowadzone kilka dekad później wykazały niecałe 10 tys. lat.

          Pozostałe przypadki też w żaden sposób nie są dowodem na powyższe tezy duetu Cremo/Thompson. Kontrowersje w ich przypadku też dotyczą pojawienia się ludzi w Ameryce, a daty o których tu mowa, mieszczą się w naukowych normach, jeśli chodzi o samo istnienie człowieka na Ziemi.

          Książka Cremo/Thompson to przerażająco kartastrofalna publikacja, która jest pełna nieobiektywizmu i niepotwierdzonych w żaden sposób informacji. To że bywają równie złe, nie poprawia w żąden sposób jej jakości.

          • Śledzę od dość dawna ten blog, ale nie znalazłem na nim wcześniej wpisu poświęconego Zakazanej Archeologii. Nie jestem archeologiem ani geologiem dlatego dość trudno mi zweryfikować takie informacje jakie wyczytałem w Zakazanej Archeologii. Natomiast Wy odnosicie się do mojego wpisu jak do rzeczy, o której było tutaj już wspominane dziesiątki razy a mimo to trafiają się ludzie, którzy nadal tego nie rozumieją.

            Byłbym wdzięczny za jakieś obszerniejsze i bardziej merytoryczne omówienie (kiedyśtam) tej książki, bo takie ogólne stwierdzenia, że autorzy działali wybiórczo i naginali prawdę mnie nie przekonują. Na stronie badarchaeology.net znaleziska również opisane są bardzo pobieżnie.

            • Wpisu na temat tej książki nigdy nie było. Była wielokrotnie wspominana w komentarzach i już raz wskazywano ci jej małą wiarygodność https://archeowiesci.wordpress.com/2010/07/08/pierwsi-brytyjczycy/

              „Byłbym wdzięczny za jakieś obszerniejsze i bardziej merytoryczne omówienie (kiedyśtam) tej książki, bo takie ogólne stwierdzenia, że autorzy działali wybiórczo i naginali prawdę mnie nie przekonują. Na stronie badarchaeology.net znaleziska również opisane są bardzo pobieżnie.”

              Nie mam dość czasu, by go marnować na twórczość panów Cremo i Thompsona. A w miarę porządne wykazanie błędności ich najważniejszych twierdzeń wymaga co najmniej wielu dni pracy. Opisy na badarchaeology.net w wielu wypadkach całkowicie wyczerpują wiedzę o znaleziskach, na których autorzy „Zakazanej archeologii” opierają swoje twierdzenia. Po prostu niezwykle często są to rzeczy, których nigdzie nie ma, więc nie ma jak ich badać. Są tylko małe notki w jakichś niezwykle podrzędnych gazetkach pisane przez ludzi bez wykształcenia z dziedziny archeologii, czy geologii, którzy w dodatku nie badali odpowiednio tych spraw.

            • Sam sięgnij do literatury fachowej i poszukaj dowodów za i przeciw twierdzeniom zawartym w tej książeczce, Ja doszukuję się prawdy o przeszłości naszego gatunku od czasu, kiedy przeczytałem broszurkę pod tytułem „O pochodzeniu życia na Ziemi”. Minęło od tego czasu ponad czterdzieści lat. Nigdzie jednak nie znalazłem ani jednego zdania przemawiającego za prawdą autorytarnych twierdzeń zawartych w „Zakazanej archeologii”.

  8. W świecie, w którym liczy się nakład i idące za tym tantiemy jeszcze jedna, wiernie przedstawiająca fakty, książka poruszająca tematy z zakresu archeologii nie byłaby w stanie zagwarantować autorom pożądanych dochodów. Stąd wynikają ich świadome działania. Gdybym był naiwny, to podejrzewałbym ich o to, że pisząc bzdury zachęcają żądnych sensacji czytelników do sprawdzania, a więc i studiowania innych, bardziej poważnych dzieł omawiających te zagadnienia. Tak postąpił swego czasu Erich von Deniken, Hoimar von Ditfurth, (Thor Heyerdahl starał się przynajmniej udowodnić swoje hipotezy ryzykując życiem) a na koniec , Joanne Kethleen, której udało się zachęcić do czytelnictwa najbardziej opornych pośród opornych. Wszyscy osiągnęli swój cel nieźle na tym zarabiając. Być może podobne rezultaty osiągnął Richard L. Thompson. Być może twój komentarz do komentarza „trojkata” zachęci tego ostatniego do dalszych poszukiwań prawdy. Moim zdaniem najgorszy nawet stan aktywności umysłowej, jest dla zainteresowanego lepszy od bezmyślności.
    Blokowanie możliwości komentowania artykułów przypomina mi chowanie głowy w piasek i jest usprawiedliwione tylko w przypadku, jeśli masz poważne podejrzenia, że „trojkat” wykorzystuje Twój blog w celu reklamowania sprzedawanych przez siebie książek. Przeświadczenie, że inni czytelnicy tego bloga są aż tak naiwni, iż pozwolą sobie zrobić wodę z mózgu jest w pełni nieuzasadnione. Myślę, że bardzo wielu czytelników „Zakazanej archeologii” sprzedawanej poprzez Internet w bardzo dużych ilościach, sięgnie dzięki temu po bardziej ambitne dzieła, co będzie pozytywnym skutkiem działającego z komercyjnych pobudek autora.

    • Bzdury w „ZA” nie są po to, by zwiększyć sprzedaż. Autorzy książki to kreacjoniści i ich celem było obalenie dowodów na ewolucję.

      „Blokowanie możliwości komentowania artykułów przypomina mi chowanie głowy w piasek i jest usprawiedliwione tylko w przypadku, jeśli masz poważne podejrzenia, że „trojkat” wykorzystuje Twój blog w celu reklamowania sprzedawanych przez siebie książek.”

      A dlaczegóż to niby mam tracić czas na dyskutowanie z osobami, które po przeczytaniu „ZA” uwierzyli w te bzdury?? Zapłacisz mi za to? Nie byłeś tutaj, gdy komentarze na Archeowieściach przekształciły się w niekończące się dyskusje z kreacjonistami, miłośnikami Danikena i Sitchina oraz osobnikami tworzącymi własne absurdalne hipotezy. Próbowałem prostować wszystkie bzdury, ale zabierało to tyle czasu, że powoli nie miałem kiedy pisać notek. Efekty natomiast były żadne, bo zwolennicy takich teoryjek są w znakomitej większości odporni na wiedzę i logikę. Dlatego zacząłem ich blokować. W efekcie ja mam więcej czasu na robienie porządniejszych rzeczy, a komentarze na Archeowieściach nie są już pełne cytatów z pseudonaukowych szmatławców.

      • >>Bzdury w „ZA” nie są po to, by zwiększyć sprzedaż. Autorzy książki to kreacjoniści i ich celem było obalenie dowodów na ewolucję.

        tego nie wiesz. Może i celem ich jest obalenie ewolucji, ale efekt jest taki, że ten badziew sprzedaje się znakomicie, aż furczy, zaś autorom pęcznieją portfele z nadmiaru ;-)

        • Wiem to :)

          „Michael A. Cremo (born July 15, 1948, Schenectady, New York), also known as Drutakarma Dasa, is an American Hindu creationist”
          „Richard L. Thompson also known as Sadaputa Dasa, (1947 – September 18, 2008) is an American author and Hindu creationist.”

          Kiedyś czytałem wywiad z którymś z nich i opowiadał jak to chcieli zgromadzić dowody wskazujące na inną niż oficjalna wersja dziejów życia na ziemi i człowieka.

      • Tak, jak większość mieszkańców naszego kraju, zwłaszcza wielu jest ich wśród polityków, nie posiada zdolności do czynności honorowych, tak w środowisku konsumentów naukowych i pseudonaukowych publikacji nie brakuje ignorantów. Nie można żądać satysfakcji od osobnika pozbawionego zdolnośći do czynności honorowych. Nie wypada również prowadzić poważnych dyskusji z ignorantami, lecz kneblowanie ich nie ma sensu. W takich przypadkach, najlepsza jest metoda sokratejska. Dobrze przemyślane celne pytanie osiągnie znacznie większy skutek. W czasie modnej ostatnimi czasy dyskusji na temat gejów i krzyży, usłyszałem pytanie, które wprawiło w zakłopotanie pewnego młodzieńca, który z „włosem rozwianem i z pianą na ustach” prowadził dyskusję o tolerancji i neutralności światopoglądowej państwa, cytuję: „Czy młody człowiek, który domaga się tolerancji wobec swoich przekonań i żąda usunięcia z klasy krzyża, który powieszono na życzenie pozostałych uczniów, jest względem ich światopoglądu tolerancyjny?”.

    • Ze sporą nieśmiałością dodam swoje 5 centów. Otóż mam kilku takich znajomych w realu, którzy prezentują poglądy Zakazanej Archeologii. I co ciekawe w większości mają pokończone szkoły średnie, w paru przypadkach licencjaty (ja osobiście nigdy żadnej szkoły nie zaliczyłem). Potwierdzam że już 1 versus 1 dyskusja z nimi jest trudna bo z minami niewiniątek żąglują argumentami pozamerytorycznymi (religijnymi), a 1v2 to już zupełny hardkor bo nic do nich nie dociera. Piszę o tym nie żeby się wyżalić na ciężkie życie w realu ani żeby wazelinować adminowi, wręcz przeciwnie: uważam że admin ma wręcz końską cierpliwość zarówno do danikenowców, jak i do osób radykalnie w swoich postach rozmijających się z meritum poruszanych spraw (m.in. do mnie). Pozwolę sobie również niezgodzić się z Twoją tezą nt. chowania głowy w piasek. Dowód: załóżmy (identyczna sytuacja), że jest stronka poświęcona na przykład szachom. No i pojawia się szereg wpisów, że szachy to badziew i najlepsza zabawa jest jak się rzuca figurkami szachowymi o ścianę. Jak myślisz, czy zbanowanie wywrotowców potrwa dłużej niż 5 minut? Decyzja o wyłączeniu Danikenów służy uporządkowaniu i skanalizowaniu wątków. Oczywiście towarzystwo wzajemnej adoracji ma absolutne i niezbywalne prawo do wypowiedzi ale… na własnych serwerach. Sądząc po ilości zassań Zakazanej Archeologii (spiraconych, nie zakupionych), będą sobie mieli duuuuuuużo do powiedzenia.

      • „ja osobiście nigdy żadnej szkoły nie zaliczyłem”
        Całkiem nieźle sobie radzisz z pisanie i myśleniem pomino tej deklaracji!

        • pisze spójniej i zgrabniej, niz wypowiadają się nieraz i piszą ci, którzy na pewno nie mogą deklarować, że „żadnej szkoły nie zaliczyli”, bo pod moją kuratelą właśnie ją zaliczają ;-)

  9. Przepraszam za błąd. Powinno być: … pozytywnym skutkiem poczynań działającego z komercyjnych pobudek autora.

  10. ” …gigantyczny wpływ na ewolucję hominidów”. Rany … Za materialną bazę do rekonstrukcji dziejów homines na przestrzeni mniej więcej 250 000 pokoleń – bo tyle musiało by ich żyć od pojawienia się A. afarensis 4 mln lat temu do H. neanderthalensis, dysponujemy mniej niż czterystoma fragmentami kości, należącymi do najwyżej sześćdziesięciu osobników. Średnio na 3000 pokoleń wypada jedno znalezisko, najczęściej fragmentaryczne. Rekonstruowanie na tej podstawie linii rozwojowych i hipotetycznego drzewa rodowego, to musi być poparte wielka wiarą.
    A co do datowania argon – potas. Konia z rzędem i milion w dowolnej walucie temu, który poda pewne dane na temat zawartości Ar w skale w momencie stygnięcia, oraz ilość Ar wchłoniętego lub wypromieniowanego w trakcie mierzonego procesu. Ostatnio, w „Bild der Wissenschaft”, jakiś niemiecki fizyk nazwał metodę argon – potas „metodą datowania mentalnego”.

    • Po pierwsze napisałem „…gigantyczny wpływ na ewolucję homininów”, a nie hominidów. Jak już się coś cytuje, to powinno robić się to wiernie. Po drugie termin homines dotyczy tylko przedstawicieli rodzaju Homo, a nie wszystkich hominidów czy homininów. Dlatego też nazwanie australopiteków homines jest błędem.

      Nie wiem, kto tu rekonstruuje jakieś linie rozwojowe i hipotetyczne drzewo rozwojowe. Nie robi tego Alemseged, nie robię tego ja.

      Nie wiem dlaczego wspominasz o datowaniu argonowo-potasowym skoro badacze zastosowali dużo dokładniejsze datowanie argonowe.

  11. Knmert470
    „Za materialną bazę do rekonstrukcji dziejów homines na przestrzeni mniej więcej 250 000 pokoleń – bo tyle musiało by ich żyć od pojawienia się A. afarensis 4 mln lat temu do H. neanderthalensis, dysponujemy mniej niż czterystoma fragmentami kości, należącymi do najwyżej sześćdziesięciu osobników.”

    Po co piszesz takie opowieści? Dane liczbowe zawsze można sprawdzić.

  12. Znalezisko to przypomina pewne stare teorie, dziś już odrzucone. Po pierwsze hipotezę Darta o przemyśle osteodontokeratycznym (lub wręcz kulturze albo – jakby dziś puryści powiedzieli – technokompleksie) u australopiteków. Dart uważał, że australopiteki wytwarzały – i to masowo – narzędzia z kości, zębów i rogów zabitych zwierząt, używając tych narzędzi do zabijania albo rozczłonkowania ciał małp, takich jak pawiany, a także innych australopiteków. A więc narzędzia z kości, zębów i rogów były nawet starsze niż narzędzia kamienne, które miały pojawić się dopiero u pierwszych przedstawicieli rodzaju Homo. Potem okazało się, że zarówno „ślady obróbki” tych gnatów, jak i „obrażenia” samych ofiar, powstały post-mortem, np. przez spadające kamienie, albo też stanowią ślad żerowania innych drapieżników, takich jak lwy czy hieny. W tamtych czasach traseologia i tafonomia jeszcze nie były tak zaawansowane. Tu sytuacja jest inna, bo narzędzia miały być kamienne, a kości „obrabiano” żeby dobrać się do żarcia, nie zaś wykorzystywano je same jako narzędzia, ale idea jest ta sama – że już australopiteki posługiwały się narzędziami.

    ba, znajdowano kamienie – bazalty – którym przypisywano ślady użytkowania (jeśli nie obróbki) – znajdowane w sąsiedztwie szczątków Kenyapithecus, afrykańskiej małpy kopalnej, której kiedyś przypisywano ważną rolę w ewolucji człowieka (dziś uważa się raczej, że jest odpryskiem linii, prowadzącej do którejś ze współczesnych małp człekokształtnych – cokolwiek by to znaczyło, w świetle molekularnej kladystyki). O sprawie dawno już zapomniano, a może po prostu owe ślady były skutkiem naturalnej erozji. Ale w świetle tego, że dziś dobrze wiemy iż WSPÓŁCZESNE małpy używają narzędzi, w tym kamiennych (zachowujących się w materiale „archeologicznym”, o ile można w ogóle tak powiedzieć), nie powinno nas to dziwić. Skoro współczesne małpy potrafią se rozwalić orzecha kamieniem, czemu te plioceńskie nie miałyby?

  13. Pewien neandertalczyk tłukł kamieniem kość długą, by dobrać się do żarcia. kiedy wreszcie osiągnął swój cel i próbował paluchem wydobyć szpik zranił się o ostrą krawędź gnata. Liżąc zraniony palec zadumał się i wpadł na pomysł, że gdyby tak upiłować drugi koniec kości i obsadzić go na kiju, to powstanie ostry i lekki oszczep, bez konieczności marnowania do tego celu cennego krzemienia. Wynalazek ten rozprzestrzenił się wśród jego najbliższych ziomków. Inni pozostali wierni grotom kamiennym.

  14. […] po rzymskich legionach: piękny hełm i rzadka zbroja 6. W Krakowie otwarto podziemne muzeum 7. Niezwykłe odkrycie. Znaleziono najstarsze dowody użycia narzędzi 8. Sąsiedzi Biskupina 9. Archeolodzy odkrywają szczegóły nieznanego rzymskiego rajdu w głąb […]

  15. Chciałbym dodać coś na temat „ZA”. Widzę że forumowicze kipią z wściekłości że czytelnicy powołują się na pseudonaukowe pozycje. Do póki nie poznają problemu to będą niepotrzebnie się stresować. Zacznę od przykładu. Mam znajomego który należy do Towarzystwa Płaskiej Ziemi. Czy on jest idiotą? Nie jest nim. Pytając się co go skierowało do tego towarzystwa zrozumiałem że tutaj nie chodzi o płaską ziemię. On wie że ziemia jest okrągła. Tutaj chodzi o coś zupełnie innego. Dlaczego więc należy do Towarzystwa Płaskiej Ziemi skoro dobrze wie że Ziemmia jest okrągła? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Jak już sobie odpowiecie to się zorientujecie że chodzi o coś innego niż płaska ziemia i żadne argumenty na świecie nie przekonają Towarzyszy że ziemia jest okrągła. Dlaczego argumenty o okrągłej ziemi nigdy nie dotrą do członków Towarzystwa? Dlatego że jak już wcześniej mówiłem, tak naprawdę członkom nie chodzi o to czy ziemia okrągła czy kwadratowa. Przykładowo mojemu znajomemu o którym mówiłem na wstępie, chodziło to wybicie się ponad innych. Przynależność do Towarzystwa Płaskiej Ziemi, wśród przyjaciół i znajomych brzmi o wiele ciekawiej niż przynależność np. do Polskiej Akademii Nauk.
    Jeśli już coś zrozumieliście to zauważycie jak to się tyczy np. kreacjonistów. Argumenty za ewolucją, tysiące postów i dowodów, są jak trafienie kulą w płot. Podkreślam, w kreacjoniźmie nie chodzi o naukę, ewolucję czy inne podobne. Kreacjoniści, że tak ich nazwę, są sektą psychiczną która próbuje leczyć swoje kompleksy kosztem innych. To bardziej jest związane z psychiatrią, medycyną, magią czy zabobonami, wydaje mi się, niż z paleoantropologią. Skoro pewnie tak jest to proszę zrozumieć że wszelkie argumenty naukowe dotyczące ewolucji człowieka nie mają racji bytu. To zupełnie inna dziedzina. Ci którzy leczą swoje kompleksy znajdują naiwnych którzy się wdają w dyskusję i ją przegrywają ponieważ argumenty naukowe nie mogą wygrać z argumentami kreacjonistów. Dlaczego? Dlatego że kreacjonizm nic z nauką i ewolucją człowieka nie ma wspólnego, więc każdy argument naukowy dotyczący ewolucji człowieka będzie natychmist podważony. Kim są kreacjoniści? Niektórzy myślą że są to ludzi którzy wierzą w Kreację Człowieka. Ponieważ nauka mówi co innego innego to trzeba im podsunąć naukowe argumenty. Tutaj tkwi błąd. To nie są ludzie wierzący w Kreację. To są zakompleksieni ludzie którzy szukają dziury w całym, próbują się wybić, mają satyswakcję że banują niemiłosienie naukowców którzy bezradnie w kółko powtarzają swoje farmazony które nic nie zmieniają. Tak więc jakie kolwiek tłumaczenie nie poskutkuje a wręcz pogrąży każdego naukowca, dlatego to, że naukowiec jest człowiekiem nauki a w kreacjoniźmie nie chodzi o naukę tylko o leczenie zboczeń psychicznych nudzących się ludzi.
    Wracając do początku sprawy. „ZA” nic z nauką nie ma wspólnego, dlaczego więc niektórzy się wdają w naukowe dyskusje? Myślę że dlatego bo ta książka sprawia wrażenie naukowej, ale nią nie jest. Tak samo jest mistyczny Kreacjonizm jak i o wiele bardzie poważny i godny dyskusji Kreacjonizm Naukowy. Skoro jest przymiotnik „naukowy” to wszyscy myślą że chodzi o naukę i wdają się w dyskusję z chołotą. Nie ma Kreacjonizmu Naukowego. „Naukowy” jest ewolucjonizm. Proszę się nie nabierać na podobne sytuacje. Kończąc chciałbym powiedzieć że z Kreacjonistami, pseudonaukowcami i tymi co „wiedzą” jak jest naprawdę, nie wolno dyskutować-tak jak z terrorystami. Inaczej to się obróci przeciwko tobie. Żadnych ustępstw. Zamiast się pienić należy usunąć post który bazuje na „ZA”. Jeśli komentator się domaga wyjaśnień to należy grzecznie powiadomic go że post został usunięty ponieważ wprowadza w błąd i bazuje na nierzetelnych źródłach. Nie dajmy się nabierać i prowokować. Szkoda zdrowia. Na marginesie pragnę nadmienić że „ZA” mi się podobała. Jeśli chodzi o prawdziwość faktów to nie będę się wypowiadał ponieważ to nie jest praca naukowa. Początkowych rozdziałów nie mogłem przeczytać ponieważ napór bzdór i absurdów w niej zawartych mi na to nie pozwalał. Z kolei druga część książki o Człowieku jawajski, z Piltdown i Pekińskim była bardzo przyjemna w czytaniu. Było to swoiste opowiadanie o aurze jaka towarzyszyła wykopaliską. Nie był to sztywny opis jak w naukowych pozycjach. Dalsza część o historii od australopiteków była średniej jakości. Dało się przeczytać ale znów dały o sobie znać argumenty wyssane z palca oraz prawdziwe wypowiedzi naukowców…tyle że wyjęte z kontekstu.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

 
%d blogerów lubi to: