Wilczyce, czyli jak żyli ludzie 15 tysięcy lat temu
W 1994 roku w miejscowości Wilczyce w powiecie sandomierskim dr Hanna Kowalewska-Marszałek i dr Piotr Włodarczak z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk odkryli ślady osadnictwa sprzed 15–16 tysięcy lat. Przez ostatnich 9 lat pracownicy IAE PAN i innych jednostek naukowych prowadzili badania archeologiczne, geologiczne, paleobotaniczne i wiele innych, aby odkryć tajemnicę ludzi, którzy wiele tysiącleci temu mieszkali w Wilczycach.
Ich życie nie było lekkie. Musieli walczyć z surowym klimatem. Niskie temperatury, skuta lodem ziemia, silne wiatry oraz częste i nagłe zmiany pogody były dla nich codziennością. Porośnięte nielicznymi sosnami okolice Wilczyc 15-16 tysięcy lat temu przypominały współczesną tajgę z północnej części Syberii.
W tych czasach w całej Europie od Hiszpanii po Wilczyce rozwijała się kultura zwana magdaleńską (od nazwy miejscowości La Madeleine we Francji, w której znaleziono pierwsze stanowisko związane z tą kulturą). Nie potrafili uprawiać roli, więc jedli tylko to, co znaleźli bądź upolowali. Ich dieta składała się głównie z mięsa urozmaiconego grzybami, jagodami, korzeniami i owocami. Nie znali też obróbki metali. Narzędzia wyrabiali z kamienia i kości. Okrywali się skórami, a mieszkali w jaskiniach, namiotach i szałasach.
Wykopaliska w Wilczycach. Fot. mgr Halina Królik
Taka właśnie grupa ludzi wybrała na miejsce swojego jesienno-zimowego obozu wzgórze w Wilczycach. Lokalizacja obozowiska nie była przypadkowa. Dolina rzeczki Opatówki przecięta dwoma głębokimi przełomami daje możliwość łatwego całkowitego zamknięcia odcinka doliny i uwięzienia w nim zwierzyny. Powstawała w ten sposób częściowo naturalna zagroda pozwalająca myśliwym na obserwacje i kontrolę zwierząt.
Polowania w Wilczycach były dla tych ludzi niezwykle ważne. W sezonie jesienno-zimowym mięso zwierząt jest obrośnięte bardzo cennym dla ludzi kultury magdaleńskiej tłuszczem, a futra z zimowym podszyciem są dużo lepszej jakości. Przybysze polowali zawsze większą zorganizowaną grupą za pomocą łuków i oszczepów. Większą zdobycz ćwiartowali i skórowali na miejscu, a mniejsze okazy znosili do obozowiska. Skórę oddzielali od mięsa i czyścili za pomocą krzemiennych noży i drapaczy. Następnie na brzegach skór przekłuwali dziurki i łączyli poszczególne kawałki za pomocą kościanych igieł i wykonanych ze ścięgien „nici”. Mięso konserwowali zakopując je w zamarzniętej ziemi lub wędząc nad ogniem. Kolejnym ważnym surowcem pozyskiwanym dzięki polowaniom były kości, z których wykonywano narzędzia. Właśnie dzięki badaniom kości wiemy, że prehistoryczni mieszkańcy Wilczyc polowali na nosorożce włochate, konie, lisy polarne, zające bielaki, świstaki, susły, tchórze, niedźwiedzie brunatne i bobry, a również na mewy i inne ptaki. Konie i nosorożce dostarczały głównie mięsa. Lisy polarne zapewniały zaś świetne futra.
Grupa, która co roku przybywała do Wilczyc, nie była złożona wyłącznie z myśliwych. Przyprowadzali oni całe rodziny o czym najlepiej świadczy szkielet ośmiomiesięcznego ludzkiego płodu znaleziony w obrębie stanowiska. Liczebność grupy z Wilczyc naukowcy szacują na trzy podstawowe rodziny (rodzicie z dziećmi, czasem również z dziadkami), co daje około 15-20 osób. Magdaleńskie rodziny formowały takie grupy po 3-4 rodziny w celu realizacji konkretnych zadań. W Wilczycach zadaniem tym było zdobycie zapasu mięsa i skór na zbliżającą się zimę.
Łowcy mieszkali w niewielkich szałasach, których średnica wahała się między 2–3 metrami. Ich podłogi wyłożone były obrabianymi płaskimi płytami z piaskowca, które chroniły od zimnego lodowego podłoża. Ściany tworzyły zszyte ze sobą skóry zwierząt. W środku każdego namiotu lokowane było ognisko, które służyło do gotowania posiłków i przede wszystkim ogrzewania wnętrza. Szałasy łowcy lokowali bardzo sprytnie, bo w klinach mrozowych, czyli podłużnych zagłębieniach terenu mających do 2 metrów głębokości, które ochraniały je od zimnych wiatrów. W każdym szałasie mieszkała jedna rodzina.
Wykopaliska w Wilczycach. Fot. mgr Halina Królik
Wszelkie prace, zarówno gospodarcze, jak i te związane z upolowaną zwierzyną, myśliwi i ich bliscy wykonywali w namiotach przy świetle ognia. Na zewnątrz temperatura była bowiem zbyt niska. Narzędzia wytwarzali z kości, rogu i kamienia. Krzemienne bryły rozbijali na mniejsze kawałki i za pomocą uderzeń i nacisków formowali potrzebny kształt. Zręczność i wprawa pozwalała ludziom kultury magdaleńskiej wykonać kamienny nóż na tyle ostry, by swobodnie kroić nim mięso. Z kamienia wyrabiali też wiertła, ostrza, groty strzał i drapacze. Kości kruszyli, łamali, szlifowali i ostrzyli za pomocą kamiennych narzędzi. Następnie robili z nich igły, przekłuwacze, a także groty oszczepów. Często łączyli oba surowce umieszczając w kościanych trzonkach krzemienne ostrza.
Ubrania robili ze skór zszywanych zwierzęcymi ścięgnami za pomocą kościanych igieł. Stroje często posiadały chroniące od wiatru kaptury, a zdobione były malowidłami wykonanymi naturalnymi farbami oraz aplikacjami z kości zwierzęcych. Broń stanowiły proste drewniane łuki, z których wypuszczali strzały z krzemiennymi grotami. Używali też drewnianych włóczni i oszczepów z grotami wykonanymi z kości. Sztuka łowców była silnie związana z ich wierzeniami. Liczne i niezwykle cenne, bo odnalezione jedynie w Wilczycach kamienne schematyczne przedstawienia kobiet z nadnaturalnie powiększonymi pośladkami wskazują na kultu płodności. Figurki te były najprawdopodobniej traktowane jako amulety. Inną formą sztuki jest naszyjnik z kłów lisa polarnego. Do jego wykonania zużyto ponad 100 zębów, które pochodziły od ponad 30 osobników. Co ciekawe niektóre z nich nie były kłami, lecz zębami trzonowymi, którym nadano kształt kłów. Dowodzi to, że grupa miała ustaloną konkretną estetykę, w której kieł odgrywał istotną rolę.
Wiedzę o wierzeniach magdaleńczyków daje nam również wspominany już pochówek ośmiomiesięcznego ludzkiego płodu płci żeńskiej, który był umieszczony pod szałasem. Jest to jedyny na świecie zachowany szkielet tak młodego osobnika kultury magdaleńskiej. Świadczy on, że kult zmarłych nie był im obcy.
Po sezonie łowieckim, który jak wspomniano przypadał na jesień i wczesną zimę, wraz z nagromadzonymi zapasami grupa wyruszała na południe, na tereny dzisiejszych Czech, gdzie panował mniej srogi klimat. Jak długo było użytkowane obozowisko w Wilczycach dokładnie nie wiadomo. Możliwe jednak, iż ta sama grupa powracała tu wielokrotnie. Możliwe również, że tradycja tego miejsca przekazywana była z pokolenia na pokolenie, o czym świadczy duża ilość zabytków odkrytych podczas prac archeologicznych.
Badania prowadzone pod przewodnictwem prof. Romualda Schilda przez zespół dr. Heleny Królikowskiej są jednymi z najważniejszych projektów badawczych Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Podczas opracowywania materiałów zastosowano najnowsze metody badawcze: metody datowania za pomocą węgla C14 i termoluminescencji; metody palinologiczne, dzięki którym określono środowisko naturalne regionu; metody geomorfologiczne, które pozwoliły na odtworzenie dokładnej rzeźby terenu, i metody traseologiczne, dzięki którym określono funkcję narzędzi krzemiennych.
Wyniki prac publikowane były w najważniejszych światowych czasopismach naukowych takich jak „Jutland Archeological Society”, „Antiquity” czy „Journal of Human Evolution” oraz w najbardziej poczytnych dziennikach z całego świata np. w „New York Times”, czy „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeintung”.
Zagadkowy obiekt kościany odkryty w tym roku. Fot. Zbigniew Kubiatowski
Podczas prac wykopaliskowych w 2009 roku, które dofinansowane były przez Karpacką Spółkę Gazowniczą, odkryto między innymi kolejne dwie krzemienne „Wenuski”, oraz bardzo ciekawy obiekt kościany (na zdjęciu powyżej). Jest to niewielki, około trzycentymetrowy fragment kości o wrzecionowatym kształcie. Na jego powierzchni widoczne są ślady obróbki. Magister Tomasz Boroń, jeden z prowadzących wykopaliska uważa, że jest to mikrolityczne ostrze kościane, które znajduje analogie we Francji. Prof. dr hab. Romuald Schild uważa jednak, iż jest to ozdoba, a ściślej biorąc zawieszka. Dokładne określenie funkcji znaleziska możliwe będzie po przeprowadzeniu szczegółowych analiz.
Autor: Zbigniew Kubiatowski, Dział Obsługi Nauki Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, na podstawie materiałów i informacji zespołu prof. dr hab. Romualda Schilda. Redakcja: Wojciech Pastuszka
Polecam galerię magdaleńskich wenusek, wśród których nie brakuje tych znalezionych w Wilczycach.
PS. Do wczorajszej informacji o najstarszym podwodnym miasteczku dodałem dzisiaj filmik.
Wszystko ok. i bardzo fajne. Poza może nieco kłującym w oczy stwierdzeniem.
„Nie potrafili uprawiać roli, więc jedli tylko to, co znaleźli bądź upolowali.”
Zasadniczo nie wiemy, co ludzie w pradziejach potrafili robić a czego nie. Albo może inaczej. Czemu tego nie robili. To, czym się zajmowali a czym nie, wynikało z ich potrzeb. Zważywszy, że w tamtych czasach środowisko wyglądało zasadniczo odmiennie (dopiero co ustąpił lodowiec), zaś zapewne na terenie Wilczyc panowała wieczna zmarzlina, jako jedna z cech tundrowego ekosystemu – ziemia rozmarza na krótko i powierzchownie (dlatego nie ma lasów tylko tundra), zatem rolę byłoby uprawiać szczególnie trudno – faktycznie mogła zabraknąć umiejętności agrarnych. Warto może też wspomnieć, że ekosystem tundrowy obfituje w grubą zwierzynę (łosie, renifery, tury, jaki …) Pisanie, że gospodarka mieszkańców wynikała z ich umiejętności, czy też ich braku jest przy tego rodzaju dostępności pokarmowej lekko mówiąc – daleko idącym skrótem myślowym.
Można to stwierdzenie odwrócić. Polowali oraz jedli to co znaleźli dlatego, że nie potrafili uprawiać roli. A teraz proszę się w myślach przenieść o 15tys. lat i to powiedzieć tym myśliwym, że lepiej aby nauczyli się uprawiać żyto i pszenicę. :)
Mam wrazenie, ze to krytykowane zdanie odnosi sie ogolnie do kultury agdalenskiej, a nie jesdynie stanowiska w Wilczycach.
Sadze, ze np. w Hiszpani propozycja uprawy zboz moglaby spotkac sie w tym czasie z zainteresowaniem.
Może i mogła. Tylko zbóż jeszcze nie było. Ale w Hiszpanii mogli uprawiać, co innego
np. Castanea sativa albo jeszcze coś innego? Z kasztanów także można robić mąkę i wypiekać z niej placki, przechowanie nasion i ich wysiew bliżej stałego obozowiska to żadna umiejętność, problem tylko w tym, że intencjonalne stosowanie tego rodzaju upraw może być trudne do wykazania. Siedem tysięcy lat później ludzie w rejonie Wilczyc już mierzyli, dzielili i mnożyli. W zasadzie o społeczeństwach pradziejowych wiemy tylko tyle ile wstanie jesteśmy odczytać z tego, co po nich przetrwało. To wiedza ograniczona, często też obarczona błędem interpretacji.
Klasyczna uprawa zbóż wymagała wcześniejszej selekcji roślin i to selekcji, wielopokoleniowej. Była efektem zaspokojenia potrzeb na bazie określonego ekosystemu. Dlatego, taka forma rolnictwa powstała tam, gdzie powstała i tam rolnictwo to zostało rozwinięte.
Nie mając źródła, nie możemy powiedzieć, że magdaleńczycy uprawili Castanea sativa, ale nie możemy też powiedzieć, że tego nie robili – bo tego nie wiemy.
Tu autorzy z góry zakładają, że kluczowy był brak umiejętności. Bardzo trudno ocenić wiedzę empiryczną na podstawie źródeł archeologicznych. Na pewno już nie wolno nam zakładać, braku takiej wiedzy z powodu braku źródeł, dlatego wywodzenie gospodarki łowiecko-zbierackiej z przesłanki braku wiedzy empirycznej w zakresie rolnictwa jest karkołomne. I jest to uwaga ogólna.
Myślę, że tak im się napisało z rozpędu, trochę bez zastanowienia. Nie była to jakaś wielka krytyka, trafił się lapsus, tylko tyle.
Dla mnie to zdanie, jako opisujace cechy tej kultury dalej nie jest błędem. Zwlaszcze, ze wyraznie dotyczy uprawy roli, a nie zakladania plantacji kasztana jadalnego, co zreszta jest bardziej watpliwe, z racji na dlugi czas od zalozenia do uzyskiwania plonow, niz hodowla jakichkolwiek roslin o jednorocznym cyklu wegetacyjnym.
Dla mnie opis kultury w cytowanej postaci : „Nie potrafili uprawiać roli, więc jedli tylko to, co znaleźli bądź upolowali” jest rownie jednoznaczny jak „Nie potrafili pisac i czytac, więc swoje doswiadczenia przekazywali tylko w formie ustnej”
Forma opisu odnosi sie do wiedzy czytelnika wspolczesnego, a nie bazuje na doswiadczeniach opisywanej kultury.
Wybaczcie ignorantowi, ale jestem pod wrażeniem, że tak płytko pod ziemią leżały te znaleziska. 15 tysięcy lat i zaledwie 1 metr ziemi?
a czemu uważasz, że to mało? Są na ziemi miejsca, gdzie na powierzchni są skały prekambryjskie, sprzed 600 mln lat, a nawet 2-3 mld lat. Tempo tworzenia się osadów jest zróżnicowane, w jednym miejscu szybkie, w innym wolne, na lądzie zwykle szybciej niż w wodzie, poza tym to co zdążyło się częściowo odłożyć (choćby było tego i 10 metrów) mogło zostać wypłukane, wywiane itp.
Jak nie wiem jak archeolodzy dopatrzyli się w kształcie tych krzemieni symbolicznej kobiety z dużym tyłkiem. Powiększając pierwszy obrazek uznałem że przedstawia narzędzia do wyprawiania skór. Podobne widziałem jak byłem mały u wujka.
Ten rysunek trochę pomaga wyobraźni :)

A może to brzuch ciężarnej? A jak się obróci o 180 stopni, to będzie równie przekonujący wielki biust. Albo tysiąc innych rzeczy.
Nie, nie zwykłem bez powodu kwestionować zdania naukowców, ale to twierdzenie, bez dodatkowych porządnych dowodów, ma dla mnie zerową wiarygodność.
Sam bardzo długo miałem wątpliwości, co do takiej identyfikacji tych przedmiotów. Zdarzają się jednak z rzadka egzemplarze trochę mniej schematyczne, w których jest ukazana głowa i piersi. Z tego co wiem interpretowanie tych wyrobów nie budzi zastrzeżeń wśród specjalistów.
Badania mikroskopowe zabytków z Wilczyc nie wykazały żadnych śladów wskazujących na ich użycie jako narzędzi.
W zasadzie takie same schematyczne przedstawienia ryto też na ścianach jaskiń
http://www.donsmaps.com/couze.html
Na dole tej strony są przykłady „wenusek” z biustem, a nawet ramionami.
No kurcze, ja w tych szkicach widzę zarys stopy. Dolne rysunki zaś są na tyle odmienne od pozostałych, że nie przemawia do mnie ich utożsamienie.
Kamienne zaś wenuski prędzej wyglądają na fallusa z moszną, co równie gładko wyjaśnia brak funkcji użytkowej. :P
Zdecydowanie muszę się zgodzić. Ten, kto się w tym dopatrzył kobiecych postaci to nie tylko musiał mieć wyobraźnię wybitnie większą od Daenikena, ale i przebija tego pana z dowcipu, któremu się wszystko z dupą kojarzy.
To już bardziej przypomina to wielbłąda niż kobietę, jeśli w ogóle. No, poza ostatnim obrazkiem, który moim zdaniem przedstawia rybę w więcierzu.
Normalnie aż sprawdziłem trzy razy, że link nie prowadzi do niewłaściwej galerii… :o
Moze lubia kosciste :D
mam pytanko, jak to się stało ze szczątki płodu przetrwał tysiące lat i jak stwierdzono jego płeć?
To, że przetrwał, to rzeczywiście ewenement. Zbieg niezwykle korzystnych okoliczności. Ale to, że udało się określić jego płeć (8 – miesięczny płód!!!) to sensacja antropologiczna na skalę światową! ;)
Sam prof. Schild wspominał w jednym ze swoich tekstów na temat Wilczyc, że jest to dziewczynka.
W opracowaniu z „Journal of Human Evolution” (2008, 55: 736-740) napisano, że badano płeć genetyczną, czyli chromosom Y i DNA chłopca nie znaleziono. Opisano tez bardzo dokładnie jak ustalano wiek w chwili śmierci: na podstawie wielkości czaszki, kości długich i wyrzynania się uzębienia.
Płeć – dokładnie napisano tak:
„Lastly, a technique for amplifying degraded
Y-chromosome single loci was unsuccessful, which is also suggestive of female. No male DNA was detected.” – s. 738.
Wiek na podstawie schematu Ubelekera – od 0 do 2 miesięcy.
Tyle wsparcia dla Pana Wojciecha.
dzięki. nie sądziłam że DNA może tak długo przetrwać.
pozdrawiam.
m
A Park Jurajski ogladales? ;)
Daleka analogia w „bok”, ale w przyszłości…?
nie „oglądałem” bo mam dwa iksy. nie wiedziałam że to był film dokumentalny, ale człowiek uczy się całe życie
Polecam dużą galerie paleolitycznych figurek kobiecych :
http://www.nihilum.republika.pl/str_Wilczyce.htm
Dołączam się do dyskusji z drobną uwagą, stwierdzenie 8 miesięczny płód kojarzy mi się z dzieckiem nienarodzonym. Z opisu wynika jednak, że dziecko było pochowane więc chyba lepiej napisać, że znaleziono szkielet ośmiomiesięcznego dziecka. Poza tym pogoda, az tak gwałtownie jakby chciał autor tekstu się nie zmieniała. wprawdzie z tego terenu prawdopodobnie ustapił juz lądolód ale jego wpływ na klimat był ciagle dominujący a zarazem stabilizujący. Z tego jasno wynika, że było jeszcze za zimno na uprawę roli prymitywnymi metodami. Na koniec nie uzywajcie proszę terminu wieczna zmarzlin juz sie go od dawna nie uzywa, wieloletnia zmarzlina jest ok. Ale się rozpisałem, wreszcie cos z mojej działki (:
Kwestia płodu nie jest dobrze wyjaśniona. Ja zrozumiałam, że jest to dziecko urodzone miesiąc przed terminem (czyli płód z 8 miesiąca ciąży). Szkoda, że wzmianka o nim jest tak lakoniczna.
O teraz widzę, ze i ja zagmatwałem oczywiście chodziło mi o to żeby napisać dziecko urodzone w 8 miesiącu albo wcześniak (:
W celu wyjaśnienia kwestii „płodu” polecam artykuł: „A late Magdalenian perinatal human skeleton from Wilczyce, Poland” który ukazał się w: Journal of Human Evolution, numer z 2008 roku:) Autorzy artykułu stwierdzają m.in., że nie ustalono jednoznacznie czy odnaleziony szkielet należy do dziecka urodzonego – noworodka, które zmarło zaraz po porodzie, czy do w pełni rozwiniętego poronionego płodu. :)
Zapomniałabym, co do kwestii figurek to owe „wenuski” są znane z wielu stanowisk w Europie a sam typ został wypracowany przez Gerharda Bosińskiego na podstawie długoletnich badań nad rytami i figurkami odnalezionymi w Goonnersdorf i Andernach. Stanowią one kolejny etap w ewolucji wizerunku kobiety (potwierdziły to równiez prace Leroi-Gourhan). Co do kwestii jakoby były odmianą „drapaczy”, to badania traseologiczne nie potwierdziły ich użytkowego charakteru.
Witam!
Wiem że to nie miejsce do tego ale chciałem się zapytać o pewną sprawę:
Czy kogoś zainteresowało by stanowisko archeologiczne na moim polu?
Głupio brzmi?
Troszkę faktów: w czasie kopania szamba pod oborą znalazłęm na głębokości 2m kawałki kości, ślad po ognisku (czarny osad i fragmenty węgla drzewnego), kawałki krzemienia, ząb trzonowy dużego przeżuwacza (może jeleń?? ) oraz co chyba najistotniejsze- kawałek ceramiki z wzorem pogodnym do odcisku sznurka. Do tego chodząc po ogrodzie znajduję duuże ilości gruzu krzemiennego, do tego posiadam znalezione 3 ostrza strzał z krzemienia, 2 topory (różne, jeden gładzony), ostrze włóczni, kilkanaście kawałków noża lub innych, płaskich ostrzy, oraz innych przedmiotów kamiennych, widocznie poddanych obróbce.
Dodam że stanowisko znajduje się wzniesieniu, nad rzeką Wieprz, na Lubelszczyźnie. Nie chcę napisać więcej, nie chcę się narażać na obrzucanie błotem. Posiadam gdzieś zdjęcia tych krzemuszków. Jeśli to spam to proszę moda o usunięcie tego postu, jeśli nie to proszę o kontakt.
Pozdrawiam, Laik :P
Rowniez jestem laikiem, ale sadze, ze powinienes podac adres mail, zeby zainteresowani mogli sie z toba skontaktowac
Było o tym na ostatniej konferencji w Warszawie w IAiE PAN. Znaleziska fantastyczne, stanowisko niezwykłe. Największą sensacją to było jednak stwierdzenie prof. Schilda kiedy to powiedział, że kamienie piaskowca używane na podłogi szałasów zapewne pochodziły z pobliskich kamieniołomów. No mówię Państwu – sensacja.
Bardzo oddalone te kamieniolomy?
Duze kawalki piaskowca? Jakies „znormalizowane” czy duzy rozrzut wielkosci i ksztaltu?
Przydalyby sie materialy wideo z takich konferencji i podobnych wydarzen. Szkoda, ze nie sa nagrywane i publikowane w internecie.
„Bardzo oddalone te kamieniolomy?”
Pewnie coś ok. 15 tys. lat będzie. :)
W przestrzeni :)
Komentarz spóźniony lecz temat nie daje mi spokoju.To coś,co przedstawiono na zdjęciu i nazwano wenuskami(dopatrzono się w tym postaci kobiecej).Dla mnie jest to interpretacja iście denikenowska.
Od razu,gdy zobaczyłem ten obiekt powiedziałem sobie narzędie do cięcia skór.Ostrza o podobnie wygiętym kształcie używa się dzisiaj do cięcia materiałów tapicerskich i budowlanych o gr.2 do 6mm, oczywiście dzisiaj wykonane ze stali.
Wykazano, że nie nosiły śladów używania.Może były produkowane w nadmiarze jako środek płatniczy,podobnie jak wieki później w tym celu używano siekierek kamiennych gładzonych i brązowych.
Równie dobrze mogły to być sztony,piony do gry w zimowe wieczory
lub wróżenia etc.Spotkałem też kościane odpowiedniki tych przedmiotów zapewne mizernej ostrości więc skłaniam się wkierunku
sztonów. Nie umniejszajmy naszym poprzednikom intelektu.
Z resztą Panowie choćby lak wysilać męską wyobraźnię,to gdzie tam
kobieta.Chyba,że inaczej widzi to żeńskie gremium tego blogu.
A skąd wiadomo, że używali łuków? Znaleziono jakieś szczątki?