Szczątki złoconego rzymskiego posągu odkryto w Niemczech (film)
Niedaleko Giessen w Hesji (środkowe Niemcy) archeolodzy odkopali naturalnej wielkości głowę konia z pozłacanego brązu oraz stopę jeźdźca.
Oba fragmenty posągu naukowcy znaleźli 12 sierpnia. We wcześniejszych latach odkryli na tym samym stanowisku ponad 100 fragmentów rzeźby, która ich zdaniem pochodzi z około 3-4 roku p.n.e. Wtedy to Rzymianie założyli w tym miejscu obóz. Według Niemców posąg przedstawia prawdopodobnie cesarza Augusta.
Zdaniem minister nauki Hesji Evy Kühne-Hörmann to jeden z najpiękniejszych przykładów rzeźby z brązu, jaki kiedykolwiek odkryto na terenie dawnego Cesartwa Rzymskiego.
Uprzęż konia jest ozdobiona wizerunkami boga wojny Marsa i bogini zwycięstwa Wiktorii.
Archeolodzy z Uniwersytetu w Jenie podejrzewają, że posąg rozbili legioniści, gdy po klęsce w Lesie Tautoburskim w 9 roku n.e. musieli opuścić obóz. Głowa konia zachowała się w świetnym stanie, gdyż Rzymianie najpewniej rytualnie złożyli ją w studni. Tam też natrafili na nią archeolodzy.
Jak ładnie, acz bardzo pompatycznie, ujęła to minister nauki Hesji, odkryta głowa jest świadkiem złamania marzenia Rzymian o zjednoczeniu Europy pod swoją władzą.
Na podstawie The Local i depeszy agencji Reuters. Swoją drogą pochwały dla Reutersa za wrzucanie na YouTube filmików z możliwością ich publikowania na innych stronach.
Rzeźba pochodzi z 3-4 w. p.n.e. a zniszczona miała być w 9 r. n.e.?
Nie za długo miałaby ona być w użyciu?
3-4 roku.
Ciekawe, czy posag odlano na miejscu czy transportowano z Rzymu?
Wydaje mi sie, ze z przyczyn logistycznych, chyba prawdopodobniejszy jest odlew na miejscu, wykonany po zlozeniu przewiezionych w kawalkach elementow formy?
A moze sam posag byl w elementach. ktore polaczono na miejscu po dowiezieniu?
Tak w uzupelnieniu – „Leniny” robiono piesze, archeolodzy przyszlosci nie beda mieli czego podziwiac.
Wtedy raczej nie robiono takich posągów jednym odlewem. Mogli więc np. przewieźć gotowe elementy, które na miejscu złączono. Ale to tylko gdybanologia.
Ale chyba to co piszesz jest najbardziej prawdopodobne.
Odlewanie nawet w elementach na miejscu wymagaloby zabrania wysokiej klasy specjalistow, w dobie „bezarmatowej” i „bezdzwonowej” (a wlasnie – kiedy zaczeto odlewac pierwsze duze dzwony? Wykorzystywano je w okresie przedchrzescijanskim, czy tez dopiero pozniej sie pojawily?) niepotrzebnych w obozie legionistow.
Sadze, ze fundator rzezby „pochwalil” sie nia publicznie stawiajac na wyeksponowanym miejscu (Forum?) a nastepnie zdemontowano ja w chwili wymarszu.
Biorac pod uwage, ze legiony (przynajmniej do czasow Cezara, zapewne pozniej tez zostalo to w jakiejs formie) dzialaly troche na zasadzie listow kaperskich, rabujac i zdobywajac dla wystawiajacego je dowodcy, dzielac sie zdobycza z Rzymem, takie zaakcentowanie lojalnosci wobec wladcy jest calkiem na miejscu.
Najstarsze istniejące do dziś dzwony kościelne pochodzą bodajże z X wieku ale źródłowo są zapiski o użyciu dzwonów w liturgii już od wieku co najmniej szóstego. Wszystko wskazuje na to że pomysł ich użycia jest irlandzki i stamtąd poprzez państwo franków rozpowszechnił się w całym kościele. A co było wcześniej? Dobre pytanie. Dzwonek jako taki, czyli taki mały ręczny, jest bardzo starym wynalazkiem i to zdaje się wymyślonym niezależnie w paru miejscach świata. Zarówno Grecy jak i Rzymianie je znali i używali, Rzymianie zdaje się również wpadli na pomysł układania „kurantów” z zestawów różnych dzwonków. Ale dowodów że ktokolwiek wpadł na budowę dzwonu gabarytów „kościelnych” wcześniej niż ten szósty wiek nie ma (albo raczej – nie spotkałem się). Rzymianie używali dużych „dzwonów” – ale w formie brązowego gongu/talerza uderzanego pałą. Nie ma dowodów że odlewali duże dzwony takie jak dziś znamy.
A „wracając do ad remu” :D – rzymski legion woził standardowo ze sobą w taborach wiele ton najróżniejszego wyposażenia. Na przykład rozmontowane machiny bojowe które były na jego standardowym wyposażeniu. Także jeden rozmontowywany brązowy posąg nie robił na pewno żadnej różnicy. W odlewanie na miejscu raczej nie wierzę – nie sądzę by mieli umiejętności, poza tym musieliby mieć materiał, sprzęt itp itd. Formy też raczej nie są na tyle trwałe by je wozić na dalekie dystanse. Bardzo mało prawdopodobne. Z pewnością dostali ten posąg w kawałkach i tylko go zmontowali.
Tradycja wywieszania oblicza wodza w każdym urzędzie i w sztabie, tego wodza, co go potem muchy obsrywały, ma dawne tradycje